Mowa o rzekomo niewłaściwym wydatkowaniu publicznych pieniędzy w niektórych gminnych jednostkach. - W czwartek okazało się, że niektóre kwestie trzeba jeszcze doprecyzować - mówi burmistrz Jolanta Fierek. - Ponieważ to bolesna, dotkliwa sprawa dla niektórych osób zatrudnionych w jednostkach gminy, nie mogę pozwolić sobie na hasłowe zasygnalizowanie podejrzeń i na nieprzytoczenie konkretów popartych dowodami.
Trzeba dołączyć podejrzane dokumenty, opisać je, objaśnić mechanizmy wydatkowania pieniędzy i podać podstawę prawną kodeksu karnego i inne przepisy z zakresu finansów publicznych. - Jeśli przygotowałabym to niestarannie, naraziłabym nie tylko osoby, co do których kieruję zarzuty, ale też wystawiłabym na szwank siebie - mówi Fierek.
Burmistrz podaje, dlaczego kontrolowała osobiście. - Dotychczasowy audytor mieszkał na południu kraju - mówi. - Kontakt z panią audytor miałam utrudniony, choćby z powodu takiego oddalenia. Kiedy zaprosiłam ją na rozmowę, ze względu na godzinę odjazdu jej pociągu mogłyśmy rozmawiać przez kilkanaście minut. Weryfikowałam więc problemy sama, a udostępnianie mi dokumentów nie zawsze było sprawne. Kontrolowanie od wielu lat wyszło z mody i zbudowanie na nowo procesów nadzorczych to praca na ugorze.
Przeczytaj także: Burmistrz Czerska zwolniła dyrektorkę Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej
Burmistrz twierdzi, że w zakresie publicznych środków mechanizm kontrolny musi być podstawą działania samorządów. Dodaje, że nie można też obarczać tym tylko i wyłącznie komisji rewizyjnych. Radni nie mają aż tyle czasu, by przyjrzeć się gospodarce finansowej. - To należy do moich obowiązków - mówi. - To ja odpowiadam za rzetelne, przejrzyste wydatkowanie budżetu. Czy praca Krzysztofa Lisa przyniosła efekty gminie, dowiemy się po zakończeniu procesu zapoczątkowanego moim wnioskiem do organów ścigania.
Burmistrz mówi, że do nieprawidłowości w wydatkowaniu publicznych środków doszło głównie z powodu braku jakiegokolwiek nadzoru nad jednostkami. I że w takiej sytuacji publiczne pieniądze mogły być wydatkowane "ze sporą dozą swobody i lekkomyślności". MGOPS w Czersku w ostatnich latach przeszedł tylko jedną "poważniejszą" kontrolę zewnętrzną, a ustalenia pokontrolne dotyczyły instrukcji kancelaryjnej.
- W MGOPS kupowano w subiektywnie wybranych placówkach i rzeczy, które nie są niezbędne do funkcjonowania biur - mówi. - To jeden z przykładów, że o pieniądzach publicznych myśli się jak o niczyich.
Czytaj e-wydanie »