Zachwytów było co niemiara. Że nowoczesny obiekt, że bardzo ładny, że jego architektura świetnie komponuje się z otoczeniem. Szkoda tylko, że obiekt jest… mało funkcjonalny.
Do tego stopnia, że choć pomost przy marinie gotowy jest już od ubiegłego roku, to nie pamiętam, żeby do tej pory przycumowała do niego jakakolwiek łódka. Zaprzyjaźnieni wodniacy wprost mówią, że dopóki nie będzie w tym miejscu monitoringu z prawdziwego zdarzenia, to nigdy tu swojej łodzi nie przyprowadzą. Chyba, że na jeden dzień, ale na pewno bez żadnego noclegu.
W ogóle inwestycja wydaje się nietrafna, bo kto - poza organizowaną od kilku lat imprezą Ster na Bydgoszcz - widział na Brdzie jakiekolwiek jachty turystyczne? Co najwyżej kajakarzy Zawiszy albo Astorii. Od lat na rzekę nikt się nie zapuszcza i nie wygląda na to, żeby to się miało zmienić.
Zobacz materiał z otwarcia Przystani Bydgoszcz w serwisie MMBydgoszcz!
Po co więc powstała "marina"? Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można mówić, że będzie to kolejne w Bydgoszczy miejsce organizacji mniejszych kongresów, spotkań biznesowych, a także - co już się dzieje - restauracją oferującą takie usługi jak: komunie, chrzciny, stypy, czy wesela. A także idealnym przykładem tego, jak można na siłę wyrobić miastu opinię przyjaznego wodniakom i na jej podstawie wyciągnąć miliony z kasy UE i kieszeni bydgoskich podatników. Niestety.
Czy zgadzacie się z autorem. Zapraszamy do dyskusji na naszym forum
Czytaj e-wydanie »