Wczoraj, wracając z Brazylii, Franciszek długo rozmawiał z dziennikarzami, nie unikając odpowiedzi na trudne pytania. Nie grzmiał i nie potępiał. Do dziennikarza Agencji Reutera powiedział: "Jeśli ktoś jest homoseksualny i z dobrą wolą poszukuje Boga, kimże jestem, by go oceniać?".
Zobacz także: Papież: "Jeśli gej szuka Boga, kim jestem, by go osądzać?" [wideo]
Zwierzchnik Kościoła Rzymskokatolickiego wydaje się więc być inny od tego kościoła, na którego czele stoi, a który często obserwujemy wokół siebie. Franciszek nie zamiata problemów pod dywan. Jeśli doszło do przekrętów w watykańskim banku - trzeba się tym zająć. Jeżeli Kuria Rzymska żyje ponad stan - należy ograniczyć koszty. A przede wszystkim otwiera się na ludzi, zaś błądzących nie wytyka palcami.
Jak to pogodzić z wystawnym życiem wielu naszych hierarchów, nawołujących do innego zachowania niż sami prezentują? Z tym, że zamiast mówić o Bogu, zajmują się polityką? Że wykorzystują wiernych do własnych, partykularnych interesów?
Czytaj także: Księża i ich cztery kółka, czyli czym jeździ polskie duchowieństwo?
Trudno się dziwić, że wielu Polaków oddala się od Kościoła. Szczególnie, gdy widzą, jak grzechy samego Kościoła, ten stara się bagatelizować, jak nie staje po stronie słabszych, jak upokarza odważnych kapłanów, takich jak ksiądz Boniecki czy ks. Lemański.
Jak nie potrafi poradzić sobie z tymi, którzy tak obrośli w pychę, że niemal sami stoją na czele swojego własnego "kościoła".
Czytaj e-wydanie »