Niewątpliwą atrakcją Bydgoszczy byłaby gondola doczepiona do pylonu mostu na Trasie Uniwersyteckiej. Z wagonika wędrującego nad Brdą widać byłoby panoramę miasta, niedoszłej Europejskiej Stolicy Kultury. Chciałoby się krzyknąć: "będzie pięknie, kurde"! Takiego cacka nie ma żadne miasto na kontynencie, trafimy może nawet - kto wie - do Księgi Guinessa, a turyści z całego świata będą stać w kilometrowej kolejce do kolejki.
Jednak aby do gondoli im. Rafała Bruskiego (?) mieszkańcy nie dopłacali, potrzebne są pieniądze, a z tym jest zawsze krucho.
Bo co zobaczą mieszkańcy i turyści z wysokości 70 metrów?
Czytaj: Gondola to atrakcyjny pomysł, ale za drogi?
Od strony Fordonu gruzowisko po bydgoskim Romecie, ruiny dwóch fabryk domów, baraki po zakładach owocowo-warzynych, wieżowiec upadłej Kobry, następnie pustawy Park Przemysłowy, zbankrutowany Modus, gruzy po historycznym browarze, rozbiórkę Drukarni Bydgoskiej, resztówki po Eltrze i Telfie, znikający w oparach absurdu Zachem, Formet na granicy upadłości, żyjącą niegdyś Żeglugę Bydgoską i tak dalej...
Zaiste, panorama godna 360-tysięcznego miasta, w którym honor przemysłowego niegdyś centrum broni PESA. To jedyny tutejszy zakład z pierwszej 500 największych polskich przedsiębiorstw (Toruń ma ich aż jedenaście!).
Czytaj: Bydgoski przemysł umarł.
Nie za bardzo chciałbym przez 10 minut kursu gondolą podziwiać tę postprzemysłową panoramę Bydgoszczy. Architekci z Gdańska mają fajny pomysł, ale budowa tego cacka ma kosztować ok. 15 milionów złotych. Po zakończeniu okaże się, że jednak przynajmniej 20. Później gondolę trzeba będzie utrzymywać, bo wątpliwe, by na siebie zarobiła.
Dlatego, panie prezydencie, proponuję co innego. Proszę te pieniądze przeznaczyć dla bydgoskich przedsiębiorców, którzy tworzą najnowocześniejsze technologie, najwięcej miejsc pracy. Albo dla naukowców i studentów mechatroniki, informatyki czy inżynierii chemicznej.
Może dzięki temu zjedziemy z chmur?
Czytaj e-wydanie »