Wybiega pan Odblaskowy i odgrywa scenkę niczym z kabaretu. Bo samochód ruszył ponoć zanim zapaliło się zielone. Pan Odblaskowy łapie się za białą krawędź czapki - że po tym co zobaczył, nie będzie mógł zasnąć w nocy, że niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia.
Zanim otwieram usta, Odblaskowy komunikuje, że stała się rzecz tak dramatyczna w skutkach, że o łagodnym wymiarze kary nie może być mowy i punkty będą w pełnym wymiarze, podobnie jak mandacik.
Obce miasto, brak świadków (oprócz drugiej funkcjonariuszki), więc szkoda dyskusji. Tylko to zaangażowanie emocjonalne funkcjonariusza jakieś takie nadmierne. Jakby przez przypadek wciągnął kreskę z materiału dowodowego od kolegów z komórki narkotykowej.
Wracam do Torunia, dwa dni później czytam w internecie o mandatowych "normach", jakie wyznaczono policjantom w Poznaniu. Minęło kilka miesięcy: welcome home. Limit siedemnastu mandacików wyznaczono stróżom prawa z Torunia.
Przeczytaj także: Czy auto komendanta może parkować w niedozwolonym miejscu?
Zaczęły mi się układać w głowie egzotyczne scenki z udziałem funkcjonariuszy w ostatnim czasie. Chłopaki sięgnęli tak głęboko do kodeksu wykroczeń, że na wszelki wypadek wygrzebałem z sieci Dziennik Ustaw z 7 września 2012, pozycja (nomen omen) 997 i pobiegłem do piwnicy sprawdzić, czy światła pozycyjne w moim rowerze umieszczone są "nie wyżej niż 900 mm i nie niżej niż 350 mm od powierzchni jezdni" oraz czy "wskaźnik skuteczności hamowania dla hamulca awaryjnego nie jest mniejszy niż 50% skuteczności hamowania hamulca roboczego, określonej w tabeli nr 2 załącznika nr 7".
Siedemnaście mandacików dziennie to jest prawdziwa szkoła przetrwania. A jednak trochę mi żal tych gliniarzy. Bo przecież to nie szefowie wydziałów wymyślają im limity. Nie komendanci miejscy stoją za mandatowym szaleństwem, ani nie ich szefowie z Bydgoszczy. A nawet nie szefowie szefów w Warszawie. Stoi za nim 24-miliardowa dziura w budżecie, 16 miliardowy deficyt, albo inaczej (jak ktoś obrazowo przedstawił) - minus osiem stadionów narodowych.
Przeczytaj także: Afera w toruńskiej policji. Naczelnik uciekł na L-4. W wydziale były problemy [wideo]
Rząd już wie, że w ustawie budżetowej zapisał bajki i właśnie ten problem rozwiązuje. Naszym kosztem, bo jak by inaczej.
Niestety, z kąpielą wylano dziecko. Mandatowy podatek prowadzi do całkowitej erozji zaufania do państwa. Ci, którzy mieli być zbrojnym ramieniem naszej ufności do państwa i prawa, zostają wprzęgnięci w fiskalny aparat represji.
Toutes proportions gardées - gdy radziecki aparat represji nie wykonał norm w wyłapywaniu japońskich szpiegów, musiał naprędce szpiegów tworzyć. I stworzył - dziesiątki tysięcy w ciągu roku.
Strzeżcie się rodacy, nie znacie dnia, ani godziny. Jak deskorolkarz z Ostródy, któremu wlepiono mandat za przekroczenie prędkości. Jedna nadzieja w tym, że ruch oporu to w kraju nad Wisłą najstarszy narodowy sport.
Czytaj e-wydanie »