Policjanci, którzy wczoraj w nocy interweniowali w miejscowości Ciechocin, przecierali oczy ze zdumienia. Gospodarz, który wezwał mundurowych zresztą robił to samo. Razem byli świadkami brawurowej próby przedarcia się przez policyjny kordon 45-letniego złodzieja drewna. Facet próbował przejechać policjantów... traktorem.
Jak tłumaczą mundurowi, niedoszły złodziej spędził noc w policyjnej izbie zatrzymań. Za "czynną napaść na funkcjonariusza" może teraz liczyć na 10 lat za kratami. Najdziwniejsze jednak w całej tej historii jest to, że gość był... trzeźwy.
Przeczytaj także: Chciał przejechać policjantów traktorem!
Jak wiadomo, niektórzy po kilku głębszych stają się bardziej - jak by to określić - kreatywni. Ale żeby próbować ucieczki przed gliniarzami ciągnikiem? Jak wyjaśnić ten niesamowity przebłysk geniuszu wiejskiego złodzieja? Wytłumaczenie nasuwa się jedno - mróz.
Nie trzeba naukowców, by stwierdzić, że dłuższe przebywanie na siarczystym mrozie szkodzi. Naukowo jednak dowiedziono, że w pewnym stadium hioptermii człowiek zaczyna majaczyć. Jego mózg spowalnia, neurony generują tak zwane sny na jawie. To dawałoby jakieś wyjaśnienie zagadkowej szarży złodzieja z Ciechocina - jeśli przyjąć, że zamiast policjantów z siedzenia ciągnika widział, na przykład białe niedźwiedzie. Idąc tym tokiem myślenia można wysnuć wniosek - zidiocenie z wyziębienia.
Przeczytaj także: Podejrzani o fałszywy alarm w Nowem zatrzymani
Przykładem podobnego zidiocenia mogło być też zachowanie dwóch mężczyzn, którzy w sobotę postawili na nogi dziesiątki policjantów, strażaków i ratowników medycznych, a także wolontariuszy z Kujawsko-Pomorskiego. Wszystkie te służby przez dwa dni przeczesywały brzegi Wisły w rejonie Nowego. Wszystko przez to, że dwóch dowcipnisiów zrobiło kawał i zaalarmowało policję o mężczyźnie, który miał rzekomo "zaginąć gdzieś na Wiśle". Powtórzę po raz wtóry - zidiocenie z zimna.