Dla tych, którzy nie widzieli - na postumencie obleczonym czerwonym suknem stała rzeźba żołnierza w hełmie z gwiazdą gwałcącego kobietę jednocześnie trzymającego w jej ustach pistolet, którym zmuszą ją do posłuszeństwa. Rzeźba nosi niemiecki tytuł "Komm Frau", jednak postawiona została w bezpośrednim sąsiedztwie czołgu. Stało się to ok. godz. 20 wieczorem. Rano została zabrana przez policję i zatrzymana jako dowód.
Autora rzeźby zatrzymano, przesłuchano i policja zdecyduje, czy i jakie zarzuty mu postawi.
Dwie sprawy chciałabym przy okazji poruszyć - jedna, to wyjątkowo sprawna akcji służb miejskich. Wiemy, że w Bydgoszczy worki ze śmieciami potrafią tygodniami stać w centrum miasta i jakoś nikt ich nie chce usunąć. Z opinii internatów pod tekstami dotyczącymi wspomnianej rzeźby wnioskuję, że w Trójmieście jest podobnie. Z opinii, które o służbach porządkowych mówią: "chciałbym, żeby równie szybko łapały złodziei i sprzątały ulice".
wideo: Jerzy Bohdan Szumczyk/x-news
Potraktowali rzeźbę, akcję, happening w sposób wyjątkowy. Nie jak worek ze śmieciami porzucony w miejscu niedozwolonym. Więc mam nadzieję, że wyjątkowo potraktują całą sprawę do końca. Jak sztukę, jak dzieło artysty.
Czy to sztuka, czy dobra, czy kiepska… pewno będzie na ten temat dyskusja. Nie ulega jednak wątpliwości, że to forma wyrazu, autor chciał swoją pracą pokazać okrucieństwo wojny, trochę inną jego stronę, stronę po której cierpią kobiety, tylko dlatego, że nie mają w dłoniach pistoletów. Tylko dlatego, że są kobietami. I nie mamy chyba wątpliwości, że rzeźba ukazuje prawdę historyczną. Zbyt realistycznie pokazane? Zbyt wyraziście? Na pewno dla niektórych.
Autor po prostu uniknął jałowych dyskusji, które każdy z nas może sobie z łatwością wyobrazić. Dlaczego radziecki żołnierz? Dlaczego obok czołgu? Dlaczego w październiku? Dlaczego na al. Zwycięstwa? Uniknął dyskusji, które zabijają efekt, niszczą inwencję, inicjatywę. Nie wszystko można wstawić w szablon, nie wszystko musi być regulowane przepisami. Jeśli artysta nie ma takiej wolności, to kto ma ja mieć?
Czytaj e-wydanie »