Benzyna bezołowiowa we Włocławku kosztuje już 5,89 złotych za litr. - To rozbój w biały dzień - denerwują się kierowcy. I oskarżają rząd Donalda Tuska o bezczynność. Bo ceny za paliwo w naszym kraju oszalały. Ci, którzy jeżdżą często po drogach Europy Zachodniej twierdzą, że nawet na niektórych stacjach benzynowych w Niemczech jest taniej niż u nas. A nasze pensje? Żałosne w porównaniu z tymi, które dostają sąsiedzi zza Odry.
Przeczytaj także:Ponowne utrudnienia na włocławskich ulicach
Więc jutro włocławscy kierowcy przyłączą się do ogólnopolskiej akcji "Stop rosnącym cenom paliw". I ja ich rozumiem, bo nie chodzi tylko o to, że właściciele aut wydają coraz więcej pieniędzy przy dystrybutorach z paliwem. Przez droższe paliwo windowane są w górę ceny innych artykułów. Szynka, która w ubiegłym miesiącu kosztowała 24 złotych, w tym już 26 złotych. Dlaczego jest droższa? Sprzedawca odpowiada pytaniem na pytanie: - A transport jest droższy? Szewc żąda więcej za wymianę fleków i tłumaczy, że paliwo zdrożało. I tak dalej, i tym podobne.
Włocławscy kierowcy będą protestować na "jedynce". I to będzie bolało. Bo kolumna samochodów może skutecznie zakorkować ulicę Toruńską. A korki i bez tego są na tej trasie codziennością. Przebudowa "jedynki" wciąż bowiem trwa, kawał jezdni jest wyłączony z ruchu, są zwężenia i utrudnienia. Na nie wyremontowanej jezdni jest zaś tyle dziur, że każdy przejazd mógłby być traktowany jako protest. Nie tylko przeciwko rosnącym cenom paliwa, ale i organizacji robót na Toruńskiej. Bo nic tak nie wkurza kierowców, którzy stoją popołudniami w korkach, jak pusty plac budowy.
Czytaj e-wydanie »