Wytłumaczcie mi, Państwo, czego w takim razie byliśmy świadkami? To było Austerlitz (z pewnością, gdybyśmy brali pod uwagę tylko wzrost niektórych wodzów, ale nie będę wskazywać palcem)? A może Termopile?
Chyba trzeba spojrzeć na tę historię inaczej. W zmianie władzy w Elblągu upatrywałbym zwycięstwa społeczeństwa obywatelskiego, choć inspirowanego politycznie. Inspiracja to minus, ale samo referendum, wynikające przecież z niezadowolenia, to znak, że Polacy zaczynają się rozwijać. Zauważyliśmy w końcu, że nie wystarczy już tylko postawić krzyżyk przy nazwisku reprezentującym daną partię, bo przecież wszystko może skończyć się tak, jak w Elblągu.
Czytaj: Jerzy Wilk nowym prezydentem Elbląga [wideo]
Następnym krokiem powinno być całkowite odcięcie się od partyjnych rekomendacji i stawianie na konkretnych ludzi. To może co prawda trochę potrwać, ale jest na to szansa, kiedy za rok czy dwa mieszkańcy Elbląga rozliczą prezydenta Wilka z jego obietnic. Na razie życzę im darmowych przejazdów komunikacją publiczną, portu, stoczni, stu milionów i innych cudów na kiju. Niech się chociaż tym rodakom darzy.