Językoznawcy zauważyli, że dylematy dotyczące nazewnictwa zawodów wykonywanych przez kobiety pojawiły po II wojnie światowej, gdy panie stały się aktywne zawodowo. Nabrzmiały kilkanaście lat temu, wraz ze wzmożoną aktywnością feministek, stojących na stanowisku, że stosowanie męskich form wobec zawodów mających żeńskie odpowiedniki, jak nauczycielka, krawcowa czy aktorka jest przejawem dyskryminacji płci.
Trudno z tym polemizować, ale o ile oswoiłam się już z psycholożką, informatyczką i biolożką, to nie znalazłam wyjścia na panią marynarz (marynarkę?) czy panią leśniczy (leśniczą?).
I oto w przeddzień 13. rocznicy w zawodzie zaskoczyła mnie koleżanka, feministka właśnie, która zdecydowanie sprzeciwia się filolożkom i antropolożkom: - Zawód przypisany jest człowiekowi, który występuje w rodzaju męskim, dlatego kobieta, jako człowiek, powinna przyjmować panią dyrektor, panią doktor czy panią archeolog - uważa feministka.
Przeczytaj również: Przybyło nam prawie 400 nowych zawodów. Do rejestru wpisano sommeliera, czyli dotychczasowego znawcę win
Uff - pomyślałam, ale chwilę potem dopadły mnie inne dylematy: co z przymiotnikiem przy damskiej funkcji? "Polska pisarka" i "wymagająca nauczycielka" brzmią naturalnie ale już "wybitna reżyser" i "bogata prezes" nie bardzo.
Wygląda na to, że przejrzystość systemu językowego w tej sferze jeszcze długo będzie się rozwijać i zdaje się, nastąpi to powoli, wraz z biegiem historii, bo trudno nie zauważyć, że nazewnictwo kobiecych zawodów wykonywanych od lat, jak pielęgniarka czy nauczycielka, nie dostarcza nam żadnych trudności.
Oddaj swój głos na Kobietę Przedsiębiorczą i otrzymaj darmowy kod do e-wydania Gazety Pomorskiej!
Czytaj e-wydanie »