https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Polak potrafi. Także wygrywać?

Joachim Przybył
Joachim Przybył, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Joachim Przybył, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe" archiwum GP
Czy Polacy doczekają się kiedyś sportowego symbolu, jakim choćby dla Litwy jest koszykówka, a dla Czechów hokej? A może zawsze skazani jesteśmy na wstyd i niepowodzenia?

Na początek - przykłady z kilku ostatnich miesięcy. Bośnia i Hercegowina właśnie świętuje swój pierwszy awans na mundial po wygraniu grupy m.in. z Grecją. Ludność - 4,5 mln. Islandia - mieszkańców mniej niż bydgoszczan - zagra po raz pierwszy w barażach do mistrzostw świata, wyprzedzając w grupie m.in. Słowenię i Norwegię. Chorwacja (4,2 mln) - od lat bije nas nie tylko w futbolu, ale także piłce ręcznej czy koszykówce. Litwa (ok 3 mln obywateli) na całym świecie kojarzy się z koszykówką w najlepszym wydaniu.

Z wyjątkiem Islandii, to kraje nie tylko mniejsze, ale i mniej zamożne od nas. A jednak tam się udało.

Czytaj: W samo południe. Ekstraliga głupców. Przeciętniacy zarobią miliony

Jakim cudem blisko 40-milionowy naród w środku Europy nie potrafi stworzyć własnej sportowej tożsamości? Być może dlatego, że jesteśmy równie kiepscy w wykorzystywaniu ostatnich szans, jak niedoścignieni w tworzeniu złudzeń i omijaniu najważniejszych problemów.
Obserwowałem uważnie konferencję prasową Zbigniewa Bońka w środę. W ciągu godziny 90 procent pytań dotyczyło trenera reprezentacji, jakby to jeden człowiek miał zbawić polski futbol. Chyba dwa razy ktoś zapytał o młodzież, ale w kontekście także reprezentacji. O fundamentalnych problemach polskich piłki mowy nie było, a przecież okazja - totalna klapa w eliminacjach mundialu - była doskonała.

Ta dyskusja idealnie wpisuje się w krajobraz polskiego sportu: przegadanego, przeinwestowanego i kompletnie nie potrafiącego radzić sobie z własnymi słabościami.
To nie problem wyłącznie piłki nożnej, bo mistrzami dmuchania baloników jesteśmy w wielu dyscyplinach. Jak osiągamy sukces w siatkówce, to w ciągu kilka lat czołowi zawodnicy świata zamienili się w gnuśniejących celebrytów, którzy ważnych meczów nie potrafią wygrać nawet we własnej hali. Gdy wysyłamy reprezentację koszykarzy, którą nawet zagraniczne media typują do roli czarnego konia mistrzostw Europy, ta zbiera cięgi od Gruzinów i Czechów.

Czytaj: W samo południe: kibice wartością najwyższą w sporcie?

To prowadzi do niepokojącego wniosku - może Polacy po prostu nie są stworzeni do wygrywania? A może ogromne społeczne zainteresowanie sportem sprawia, że zbyt łatwo wybaczamy porażki i nasze gwiazdy czują się po prostu bezkarne?
Zapraszam do dyskusji

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
WinaTuskaSuwalki

Artykuł kompletnie nie odpowiada na postawioną tezę. Nie zgodzę się z autorem, że polski sport jest przeinwestowany, wystarczy spojrzeć na liczby chociażby na zachodzie czy południu Europy, a te w Polsce. Polski klub na transfery ma często psie pieniądze o ile w ogóle je ma, a kluby ukraińskie, holenderskie, rosyjskie, czy nawet rumuńskie dysponują kwotami nieporównywalnie większymi. Nie zbudujemy piłkarskiej potęgi, przy tym poziomie ligi jaką mamy. Nie będę już nawet wspominał o ogromnej różnicy w infrastrukturze sportowej jaka dzieli nas od Europy Zachodniej- orliki- dobrze, że są ale kompletnie nie rozwiązują problemu...

c
czytelnik

A może zamiast ciągle pisać o piłkarzach zainteresujmy się medialnie tym sportem w którym nie mamy sobie równych, np. szybownictwo!! Zamiast płacić piłkarzą za przegrane mecze lepiej było by pieniądze przekazać na sport w którym mamy się czym chwalić i jesteśmy potęgą.

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska