Może więc nie dajmy się zwariować i zajmijmy się naszymi sprawami, ale to również ryzykowne zajęcie.
Ostatnio zaczepił mnie sąsiad, który zapytał, czy wiem cokolwiek na temat samochodów uszkodzonych ostatnio przez nieznanych sprawców. Poszły przede wszystkim lusterka boczne, jakby wyraźnie komuś przeszkadzały. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy to aby nie odbyło się nocą po ostatnim meczu bydgoskiego "Zawiszy". - No tak! - wykrzyknął sąsiad. - To było wtedy. Być może wspólnie błądziliśmy, bo lusterka poobrywał sympatyk baletu lub jazdy figurowej na lodzie?
Dodam, że dwa wieczory później na naszym osiedlu pojawiły się już patrole piesze i zmotoryzowane, których wcześniej nikt tu nie widział. To znaczy, bywały, kiedy kolejne roczniki młodych z policji musiały szlifować krawężniki. Bywały i po chwili - znikały. Zjawisko przedziwne, może ktoś by je zbadał. Może wciąga ich praca przy biurkach? Po prostu nie wiem.
Przeczytaj również: Te same osoby kilka razy podpisywały się pod projektem uchwały w sprawie likwidacji straży miejskiej w Grudziądzu
Z kolei straż miejska jest formacją mundurową, która służy głównie do nabijania kasy ratuszowi. Walczą z zaparkowanymi samochodami, ale kiedy trzeba auta ochronić przed chuliganami, to akurat ich nie ma. A potem się dziwią, że ludzie chcą ich rozwiązania...
Oczywiście nie ma co liczyć na powiązania faktu rozegrania meczu piłkarskiego z ewentualnym zagrożeniem na osiedlach zamieszkiwanych przez kibiców. Rzecz od dawna jest zbyt trudna, przerasta możliwości policyjnych i miejskich planistów.
Czyżby obie formacje mundurowe były równie silne, sprawne i gotowe co nasza armia?
Czytaj e-wydanie »