W czasie, gdy większość samorządów oszczędza na oświacie i o szkolnictwie myśli najdalej w perspektywie roku budżetowego, władze Radomia postanawiają uczyć dzieci gry w szachy. Zajęcia mają odbywać się w klasach 1-3 już od początku nowego roku szkolnego.
Pewnie nie zabraknie głosów, że to nuda, anachronizm i fanaberia w czasie, kiedy oświata boryka się z poważniejszymi problemami, ja jednak uważam, że to świetny pomysł. Dlaczego?
Mówienie o pozytywnym wpływie gry w szachy na rozwój młodego człowieka jest truizmem, ale przypomnę: szachy kształtują wyobraźnię przestrzenną, pamięć i koncentrację, uczą abstrakcyjnego, logicznego myślenia, przewidywania, tworzenia strategii.
Specjaliści wskazują również na wychowawczą funkcję szachów, które wyrabiają w graczu umiejętność panowania nad sobą, wytrwałość. Kształtują wolę zwycięstwa, ale też uczą przegrywania i analizy własnych błędów. W czasach, kiedy percepcja młodego pokolenia zdeterminowany jest przez nowoczesne technologie, szachy pozwalają odetchnąć od ciągłego przeskakiwania między zakładkami w przeglądarce, nerwowego klikania w kolejne linki, mogą być antidotum na "internetowe ADHD" - ciągłe rozproszenie uwagi, które naukowcy już u nas diagnozują.
Pewnie nie wszyscy złapią szachowego bakcyla i nie każdy uczeń będzie od razu mistrzem świata, ale nie szkodzi (zwłaszcza jeśli - tak jak w Radomiu - dzieci mają kontakt także z innymi rodzajami aktywności: tańcem i pływaniem), ale i tak warto. Bo szkoła powinna wyposażać dzieci nie tylko w wiedzę, ale też zachęcać do wszechstronnego rozwoju.
Czytaj także: Gimnazjum Akademickie w Toruniu od przyszłego roku płatne?
Pamiętam, jak w zeszłym roku pytałam toruńskich uczniów o ich wyobrażenie idealnej szkoły. Jeden z nich (na marginesie świeżo wówczas upieczony szachowy mistrz Europy do lat 16) powiedział, że idealna szkoła to taka, która nie zabiera całego wolnego czasu, ale pozwala rozwijać pasje i zainteresowania. I Radom idzie w tym kierunku. Teraz czas na nas.
O reakcje dzieci się nie martwię. Pytanie tylko, jak z wyzwaniem poradzą sobie nauczyciele, którzy zanim zaczną prowadzić lekcje szachów, sami będą musieli się w tym kierunku dokształcić. Obym się myliła, ale mam przeczucie, że wcale im się ten pomysł nie spodoba...
Czytaj e-wydanie »