Wybaczą mi koledzy z redakcji sportowej "Gazety Pomorskiej", że ośmielam się zabierać głos w "temacie EURO 2012" a konkretnie sromotnej klęski polskiej reprezentacji. Nie będę jednak oceniać taktyki trenera Smudy, bo na tym się nie znam, ale oglądając obie połowy sobotniego spotkania o wszystko nie mogłam wyjść ze zdumienia.
- Bożyszcze milionów, co wam się stało? - podobnie jak miliony kibiców i ja zadawałam to retoryczne pytanie.
Czesi, poznawszy w przerwie wynik meczu Rosja-Grecja, ruszyli do boju. A nasi? Stanęli. Rajdy czeskich zawodników między Polakami przypominały slalomy narciarzy między tyczkami.
Niewiele celnych podań, ataków na bramkę tyle co nic (mowa o drugiej połowie) i jeszcze Lewandowski, na którego piłka spadała jak gromy z nieba. Jak to możliwe, że tak doświadczony zawodnik nie umiał jej odebrać???
Przeczytaj także: 19 lat temu Smuda wrócił do Polski. Jak trafił do Mielca?
W meczu z Grecją na inaugurację mistrzostw naszym (podobno) przeszkadzał brak tlenu, bo rządząca rozgrywkami UEFA zdecydowała zrobić ze stadionu narodowego puszkę (zaciągnięty dach). Ale we Wrocławiu, po ulewie, tlenu było tyle, ile wody w Atlantyku. Dla naszych za mało! Odcięło im prąd!
Wynik Państwo znają i jego skutki także.
W niedzielę podobno obudziliśmy się w innej Polsce. Rozpacz, żal, pretensje i smutek zastąpiły euforię. Pytanie: prawdziwą czy wykreowaną przez propagandę sukcesu?
Oczywiście, że optymizm był na wyrost. Jak to się stało, że chwilę po przegranej na różnych portalach pojawiły się tytuły?
"Polska odpada! Na trzy mecze, żadnego nie wygraliśmy! Padły tylko dwie bramki!"
Cóż, takich tytułów nie widziałam (nie czytałam) między 8 a 15 czerwca! Kto tak Polaków nakręcił?
Urzędowo-sercowy (wierni kibice) optymizm udzielił się milionom Polaków. Wczoraj jeden z dziennikarzy mówił w Polskim Radio, że nic takiego nam się nie przytrafiło od 1989 roku... Fajnie było żyć w takiej bajce!
Przeczytaj także: Euro 2012: Błaszczykowski ostro o Lacie i riposta prezesa PZPN
Nie ganię rodaków za to, że dali się ogłupić propagandzie. Tak to już jest, że fala optymizmu niczym tsunami rozlewa się i pochłania wielu. Także tych, którzy do 8 czerwca realnie oceniali naszą narodową reprezentację.
Prof. Roman Kuźniar, doradca prezydenta ds. międzynarodowych dziś w "Sygnałach dniach" mówił:
"Cała Polska poszła do przodu w ciągu ostatnich kilkunastu lat czy więcej, natomiast piłka nożna została z tyłu. Słaby związek, słabe szkolenie, słaba liga, przeciętni piłkarze, no, z tego nie można zrobić drużyny, która wchodzi do ćwierćfinału mistrzostw Europy.
Związek, to jest skansen".
Prawda i tylko prawda, która się wcześniej nie przebiła.
W fazie przygotowań do EURO o PZPN niewiele się mówiło. O tym, że coś trzeba zrobić (nie tylko wymienić prezesa) wiadomo nie od dziś.
I na koniec o samych zawodnikach. Bardzo mi się nie podobało, że po klęsce Kuba Błaszczykowski jako przyczynę przegranej (sic!) podał przepychanki reprezentacji z prezesem Lato. Chodziło o bilety na mecze dla rodzin zawodników.
Przez tydzień w kraju nad Wisłą obowiązywało hasło: "Wszyscy jesteśmy piłkarzami!"
Po słowach Błaszczykowskiego należy dokonać korekty.
Wszyscy, oprócz naszej "jedenastki"!