Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. Wojewódzki i Figurski a narodowa histeria

Magdalena Janowska
Magdalena Janowska, autorka komentarza.
Magdalena Janowska, autorka komentarza. Lech Kamiński
Stało się - zarząd Radia Eska zdecydował o zdjęciu z anteny porannego programu Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego. I bardzo dobrze, bo właśnie tak - bezrobociem - powinni być karani satyrycy, których dowcipy od dawna nikogo nie śmieszą, a jedynie obrażają i gorszą . Nie zaś międzynarodowym medialno-politycznym linczem.

Decyzja zarządu rozgłośni jest oczywiście konsekwencją "żartu" o Ukrainkach, jakiego w swojej audycji dopuścili się panowie Wojewódzki i Figurski, a może raczej jego medialnego rezonansu. Bo o tej zbrodni wobec całego narodu ukraińskiego pisano i mówiono już wszędzie: dziennikarze i publicyści w swoich komentarzach, felietonach, na swoich blogach, Facebookach i Twitterach przejechali po niesfornym duecie walcem krytyki, w sprawę zaangażowały się Ministerstwa Spraw Zagranicznych Polski i Ukrainy, w internecie zawrzało od komentarzy oburzonych "moralnym okrucieństwem" prowadzących "Poranny W-F", a Rada Etyki Mediów jednoznacznie potępiła ich zachowanie.

Przeczytaj także: Luksusowe samochody. Kto jeździ najdroższą furą świata? Pudzian, Doda czy może Kuba Wojewódzki?

Nie zamierzam bronić Wojewódzkiego i Figurskiego - ich humor mnie nie bawi, a żart, którym wywołali dyplomatyczny skandal, był wyjątkowo ohydny, żenujący, żałosny i zwyczajnie chamski. Nie wydaje mi się jednak, że ich wypowiedź - będąca konsekwencją bezmyślności, braku odpowiedzialności za słowo i przerostu ego obu autorów (a nie ich ksenofobii!) - powinna być powodem narodowej histerii. Po raz kolejny mamy do czynienia z zaburzeniem proporcji zdarzenia i jego echa, bodźca i reakcji - głupie chlapnięcie pary celebrytów, którzy jako satyrycy pewnie się już skończyli, urasta do rangi wydarzenia dnia, a może tygodnia i miesiąca - poczekajmy na "ujawnienie nowych faktów".
Czy nie było podobnie z minister Muchą, która sprowokowana przez Tomasza Lisa przyznała w jego programie, że wolałaby, by zwracano się do niej per "pani ministro"? Przez kilka tygodni trwała na nią nagonka, a każda gadająca głowa z każdej strony sceny politycznej, każdy ekspert, językoznawca, feminista i seksista, musiał zostać zapytany, czy "ministra" to słowo fajne czy nie i czy przypadkiem pani Mucha się nie skompromitowała. Brakowało tylko opinii biegłego psychologa, który stwierdziłby - nigdy z nią nie rozmawiając - że jej tęsknota za sfeminizowaną formą nazwy sprawowanego urzędu zakorzeniona jest w dzieciństwie i wynika z trudnych relacji z ojcem. Jest oczywiście różnica - Mucha w przeciwieństwie do Wojewódzkiego i Figurskiego nie zrobiła nic złego.

Przeczytaj także: W nędzy żyje już 2,6 mln Polaków. W tym roku ubóstwo wzrośnie

Mimo ewidentnego przekroczenia granic obaj panowie nie zasłużyli na tyle uwagi, ile im się poświęca. Zasłużyli na coś innego - by zgorszona publiczność odwróciła się od nich. Przestaną żartować, a co za tym idzie oburzać i obrażać, kiedy stracą audytorium. A wtedy swoje szowinistyczne i ksenofobiczne dowcipy będą mogli spokojnie wymieniać między sobą przy piwie - jak robi to pewnie znaczna część internautów anonimowo na forach wieszających psy na Wojewódzkim i Figurskim.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska