https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. Zatrudnianie znajomych nie zawsze jest złe

Przemysław Decker
Przemysław Decker, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Przemysław Decker, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe" archiwum GP
Nie widzę nic zdrożnego w tym, że pracę dostaje nasz ziomek. Warunek jest jednak jeden: musi być kompetentny i najlepiej przygotowany ze wszystkich kandydatów na stanowisko.

Ujawnienie tzw. taśm Serafina wywołało burzliwą dyskusję na temat nepotyzmu, zatrudniania pociotków i partyjnych kamratów.

Czy te nagrania zadziałają jak katharis? Nie sądzę. Zasada "teraz k...wa my" za bardzo wrosła w nasze potylice i kulturę polityczną. Można to zaobserwować zarówno na szczeblu centralnym jak i lokalnym - choćby w Grudziądzu.

Nazywa się Kłopotek. Andrzej Kłopotek. Jest bratem TEGO Kłopotka

Debata o zatrudnianiu politycznych kompanów jest potrzebna, ale obawiam się, że jej efektem może być pomieszanie pojęć. Może stać się tak, że z czasem zaczniemy nazywać nepotyzmem każdy przypadek, w którym ktoś ze znajomych dostał pracę.

Pomyślmy: co jest złego w tym, że zatrudniamy - dajmy na to - naszego kuzyna, który okazał się najlepiej przygotowanym kandydatem? Przecież to, że akurat jest z nami spokrewniony, nie powinno mu zamykać drzwi do kariery.

Zatem: powinniśmy walczyć z zatrudnianiem nieprzygotowanych, partyjnych działaczy, ale nie powinniśmy wylewać dziecka z kąpielą.

Co Państwo na to? Zapraszamy do dyskusji.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

z
zmoherkowa
Jak są najlepsi to niech idą pracować do firmy prywatnej tam nikt im nie załatwi pensji ani stanowiska.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska