Okazuje się, że nie. Jedna lekarka napisała maila do dyrekcji z ofertą pracy, ale ostatecznie nie była zainteresowana jej podjęciem w Tucholi. Jest w Łomiankach, pod Warszawą.
Także dwie młode kobiety z Ukrainy złożyły dokumenty, ale nie tylko, że nie miały prawa wykonywania zawodu, to nie mogły pochwalić się żadną praktyką zawodową. W Tucholi od ok. dwóch tygodni pracuje pielęgniarka z Ukrainy. Jednak nie może pracować w zawodzie. - Nie ma doświadczenia - informuje Jarosław Katulski, prezes tucholskiego szpitala. - Skończyła szkołę pielęgniarską, ale w Ukrainie jest dużo pielęgniarek, nie dla wszystkich była praca. Ta pani pracowała jako fizjoterapeuta, u nas jest teraz pomocą pielęgniarską. Wykonuje czynności pielęgnacyjne, ale nie może podawać leków i zakładać kroplówek.
Przypomnijmy, od niedawna w Tucholi pracuje czterech lekarzy z Białorusi. Dwóch ginekologów ma prawo wykonywania zawodu, a dwóch innych lekarzy (internista i anestezjolog) ma już zgodę ministra na pracę. W ciągu trzech miesięcy powinni też dostać prawo wykonywania zawodu nadane przez Izbę Lekarską - wtedy i oni będą samodzielnymi lekarzami. Dziś są asystentami lekarskimi.
By móc zyskać uprawnienia, lekarze muszą mieć pięcioletnie doświadczenie w swojej specjalności. A co z językiem i komunikacją z pacjentami? Pani ginekolog z Białorusi w Tucholi akurat płynnie mówi po polsku z racji swoich polskich korzeni.
Pozostałych trzech lekarzy z Białorusi uczy się języka polskiego. Dwa razy w tygodniu mają kurs online z lektorem opłacony przez szpital w Tucholi.
