Victoria Koronowo-Wda Świecie
Przypominając sobie losy pierwszego meczu obu drużyn w Świeciu, aż dziw bierze, gdy spojrzymy na wynik sobotniego spotkania. Wówczas Victoria, z góry skazywana na porażkę, wywiozła z trudnego terenu cenne trzy punkty, wygrywając 4:3 po golu Wojciecha Springera w 90. minucie. W sobotę musiała jednak uznać wyższość mocniejszego rywala.
Boisko w Koronowie nie było w najlepszym stanie. - Dlatego plan był taki, że musimy zaatakować póki można było na nim pograć piłką - informuje trener Wdy Marcin Olejniczak. - I to nam wyszło. Szybko zdobyliśmy dwie bramki po bardzo fajnych akcjach.
Katem drużyny z Koronowa okazał się Arkadiusz Woźniak, notabene były piłkarz… Victorii. Już w pierwszych dwudziestu minutach popularny "Woźny" dwukrotnie przechytrzył Filipa Skorego. - Arek zagrał dobrze w ofensywie, ale też kilka razy pomógł w defensywie - podkreśla szkoleniowiec świecian. - Szkoda tylko, że w 2. połowie nie wykorzystał chyba najłatwiejszej okazji. Miałby hat-tricka.
Koronowianie dopiero po stracie drugiego gola odważniej ruszyli do ataków. Nie potrafili jednak rozerwać szyków obronnych Wdy, która imponowała przygotowaniem pod każdym względem. Nawet szybka korekta w składzie i wprowadzenie na boisko Arkadiusza Piskorskiego na nic się zdały. Młody zespół Victorii dobił tuż przed przerwą Paweł Olszewski. Pomocnik Wdy skutecznie zamknął centrę Dariusza Jackiewicza i tym samym ustalił wynik spotkania.
- Ci chłopcy wciąż muszą pracować nad techniką i przygotowaniem taktycznym - powtarza na każdym kroku Stefaniak. Owe braki, w starciu z mającą drugoligowe aspiracje Wdą, były aż nadto widoczne. Koronowianie muszą szybko wyciągnąć wnioski z tego nokautu - w najbliższą sobotę czeka ich wyjazdowy pojedynek z silnym Górnikiem Konin.