Ale doszły też nowe, jak ten - "Walczymy, żeby nie zostać na bruku"...
Nie przepadam za solidarnościowymi zadymami, ale co do istoty sprawy związkowcy mają rację. Przemysł stoczniowy upadł, polska zbrojeniówka na krawędzi bankructwa, transport kolejowy dogorywa, Cegielski na dnie, kopalnie - raz lepiej, raz gorzej, ale kosztem setek ofiar, przemysł lotniczy ledwo zipie.
O ile trudno bronić przemysłu stoczniowego (szanse na wygranie z azjatycką konkurencją były zerowe) o tyle bankructwo pozostałych branż nie jest tak oczywiste. PKP przez ostatnich 20 lat przeżyły kilkadziesiąt "reorganizacji". Rządy nie widziały w tym nic niepokojącego. Przemysł zbrojeniowy - dochodowy biznes - też był do uratowania. Zabrakło pieniędzy?Nie, przede wszystkim dalekosiężnej, choć kilkunastoletniej wizji rozwoju polskiego przemysłu. Kolejne rządy turlały się od wyborów do wyborów mając jeden tylko cel: wzrost notowań popularności.
Więc ludzie walczą, żeby pójść na bruk.