To, że o miejscowości położonej w południowo-zachodnim „rogu” województwa kujawsko pomorskiego powstała 184-stronicowa publikacja pt. "Włoszanowo - wieś i jej mieszkańcy", zawdzięczamy Barbarze Skarbińskiej-Szocińskiej i jej mężowi Jerzemu Szocińskiemu, którzy tam właśnie już ponad 30 lat temu znaleźli swoje miejsce na Ziemi.
Małżeństwo znane jest ze swej działalności turystycznej, a pan Jerzy niedawno - na XX Walnym Zjeździe PTTK w Warszawie -uhonorowany został godnością Członka Honorowego PTTK, wraz z 35 koleżankami i kolegami z 32 oddziałów PTTK, w tym 3 z Kujawsko-Pomorskiego.
Pani Barbara odebrała od mieszkańców wiele ciekawych relacji związanych ze znaną im przeszłością wsi oraz ich rodzin. To naprawdę obszerny materiał, który niewątpliwie wzbogacił to, co wcześniej było wiadomo o historii Włoszanowa, a ta liczy sobie już 750 lat.
Od epoki brązu
Włoszanowo ma zatem bardzo długą historię, ale jej przeszłość nieodnotowana w żadnych kronikach, żadnych materiałach źródłowych, sięga o wiele głębiej w mroki dziejów – najstarsze ślady osadnictwa to cmentarzyska ciałopalne z fragmentami ceramiki z IV i V okresu epoki brązu (1100– 700 lat p.n.e) oraz epoki żelaza (375–450/ 475 n.e.), czyli w tym drugim przypadku wczesnego okresu wędrówek ludów.
To też może Cię zainteresować
Widoczna na starych mapach zwarta zabudowa wsi może świadczyć, że powstała w XIII wieku w czasach kolonizacji na prawie niemieckim. W rzeczy samej, bowiem pierwsza wzmianka o Włoszanowie pojawiła się w dokumencie wydanym w 25 kwietnia 1272 w Gnieźnie. Chodziło w niej o tym, że książę Bolesław Pobożny nadał leżące w pobliżu Margonina Próchnowo wójtowi Kłecka – Henrykowi Strojbierowi. Oczywiście Próchnowo to nie Włoszanowo, ale jednym z pięciu wymienionych świadków tego nadania był Voicziech de Vlosynov, czyli tłumacząc z łaciny na język polski – Wojciech z Włoszanowa. Przynajmniej tak się uważa, jak i to, że wspomniany Wojciech był wójtem tej niemal „opartej” o prawy brzeg rzeki Wełny wsi. Kopia tego dokumentu zapisana jest w Metryce Koronnej, która znajduje się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie.
W dokumencie z roku 1399 odnotowano nazwisko Jacussius et Petrus Wloschynowski, zaś z roku 1448 Mikołaj de Vloszinowo. W roku 1479 Włoszanowo przyłączono do ustanowionej kilkadziesiąt lat wcześniej parafii w Janowym Młynie, czyli w dzisiejszym Janowcu Wielkopolskim. Właścicielami tutejszych dóbr byli wtedy Włoszynowscy herbu Ogończyk, choć raczej pisani po łacinie. W roku 1489 jeden z przedstawicieli rodu – Albertus Wloschynowski – uczestniczył w szeregach wojsk polskich w wyprawie przeciwko Turcji. Był to schyłek wojny toczonej w latach 1485–1503.
Od siebie dodajmy, że na przełomie XIX i XX wieku we Włoszanowie wzniesiono pałac, w późniejszych latach przebudowany i rozbudowany. Po wojnie majątek znacjonalizowano, a w budynku utworzono zwykłe mieszkania.
Od roku 1887 przez wieś przebiega linia kolejowa Oleśnica- Gniezno-Nakło Chojnice, która dziś nosi nr 281 i służy tylko przewozom towarowym.
Tu pracował inż. Danielewicz
W książce pojawia się obszerne wspomnienie o inżynierze Czesławie Danielewiczowi, który był twórcą m.in. żyta włoszanowskiego.
Państwo Szocińcy już 15 lat temu postanowi uchronić tę znakomitą postać od zapomnienia i przez ten czas zbierali fakty z jego życia i pracy zawodowej.
Czesław Danielewicz przyjechał do Włoszanowa w marcu 1925 roku, by objąć kierownictwo tutejszej Stacji Hodowli Roślin Towarzystwa Akcyjnego „Siew”. Jego dziełem i podległych mu pracowników były nowe odmiany ziemniaków „Kmieć”, „Hetman Włoszanowski” i „Prymas” oraz pszenicy „Bożena”, „Dobrochna” i „Jasnocha”. Ale za szczególne osiągnięcie uznaje się jego żyto ozime „Włoszanowskie”, jako że było dostosowane do naszych warunków klimatyczno–glebowych, wysokoplenne i szybko rozpowszechnione zostało w uprawach.
Osiągnięcia inżyniera były tak znaczące, że w lipcu 1928 roku do Włoszanowa przyjechał prof. Ignacy Mościcki, prezydent RP, aby poznać twórcę nowych odmian zbóż i ziemniaków, i wysłuchać jego referatu. Zwiedził też pola uprawne.
Po wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski we wrześniu 1939 roku trafił początkowo do obozu dla zakładników w Janowcu Wielkopolskim, ale już w grudniu przesiedlono go wraz z rodzina do Mińska Mazowieckiego. W roku 1940 Niemcy wykorzystali jego wiedzę i doświadczenie, i tak zaczął organizować w Oborach i Budziszynie stacje hodowlane. Z Włoszanowa (który Niemcy przemianowali na Blessin) udało mu się wywieźć materiały mateczne żyta, które teraz wykorzystał w uprawach.
To też może Cię zainteresować
Po wojnie Danielewicz otrzymał z Ministerstwa Rolnictwa skierowanie na stanowisko kierownika hodowli roślin we Włoszanowie i Żabiczynie. W kolejnych latach pracował w innych ośrodkach rolniczych, gdzie wdrażał nowe odmiany żyta, a także traw, by wspomnieć o trawach brudzyńskich.
Włoszanowanie opowiadają
W książce państwa Szocińskich można jeszcze przeczytać o sklepie przemysłowo-spożywczym w centrum wsi, o krzyżu na rozstajach dróg, o piłkarskiej drużynie FC Brudzyń i jej boisku, o obchodach dożynkowych i wreszcie – w rozdziale „Włoszanowanie opowiadają” - o mieszkających tu rodzinach od Barańskich po Żuchowskich.
I kto by się spodziewał, że pałucka wieś pod Janowcem, może pochwalić się tak ciekawą kartą historii? To ciekawa lektura nie tylko na długie zimowe wieczory.
