Iwona Schymalla (zwana św. Iwoną z Woronicza) nie chce już kierować TVP1. Tę wiadomość podawały wczoraj wszelakiej maści media.
Kiedy przeczytałam tego newsa, przypomniały mi się słowa wiecznie żywego Władimira Iljicza Ulianowa, powszechnie zwanego Leninem: "Kadry są najważnijesze". Pomyślałam, że pewnie stąd takie zainteresowanie decyzją red. Schymalli.
Ale z panią Iwoną sprawa nie jest taka zwyczajna. Wprawdzie przyznała, że złożyła dymisję na ręce prezesa publicznej telewizji, ale o powodach nie chciała rozmawiać z kolegami dziennikarzami.
Ci jednak mają swoje sposoby na dojście do prawdy. "Presserwis" nieoficjalnie podał, że, rezygnacja szefowej Jedynki może wiązać się z naciskami na "Wiadomości". Miało chodzić o to, że program za mało eksponuje... prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Jeśli ten powód jest prawdziwy, to najwyraźniej szefowa jedynki przechodzi kolejną metamorfozę. Przypomnę - kiedy nastała na Woronicza usunęła z anteny konserwatywnych dziennikarzy, w tym m.in. Joannę Lichocką, Jacka Karnowskiego, Stanisława Janeckiego i program Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać". Zrobiła to z własnej woli czy pod wpływem nacisków?
Swoja drogą ciekawe, kto ma niedosyt wizerunku głowy państwa we "flagowym okręcie" publicznej telewizji? Czy tylko prezydencki "dwór"?