Polowanie zaczęło się w sobotę, kiedy Herbrandt zjechał do bazy po pierwszym dniu kursowania wakacyjnej linii "10" z Babiej Wsi do Myślęcinka. Chuligan zaczaił się za płotem zajezdni Miejskich Zakładów Komunikacyjnych przy ulicy Toruńskiej 278 i wybił szybę.
- Naszym zdaniem z wiatrówki, ale od Herbrandta dopiero się zaczęło - mówi Jan Ciechomski, szef Zakładu Tramwajowego MZK.
Następnego dnia przestrzelono okna w dwóch innych, na szczęście już nie zabytkowych, tramwajach.
Nasz najstarszy tramwaj
Herbrandt to prawdziwa perełka. Wagon został skonstruowany w 1898 roku w Kolonii, a bydgoscy pasjonaci komunikacji z Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy znaleźli go na działce, gdzie służył jako kurnik. Wóz odrestaurowano z okazji stulecia komunikacji w Bydgoszczy. Wymagał porządnej kosmetyki, ale wszystkie jego podzespoły są oryginalne. Do 1955 roku w Bydgoszczy jeździło kilkanaście takich tramwajów. Obecnie to jedyny zachowany egzemplarz nad Brdą i jeden z najstarszych w Polsce.
To nie wszystko. Szybę stracił w swoim samochodzie osobowym jeden z pracowników zakładu przy Toruńskiej.
- I chyba zapłaci najwięcej, z tego co wiem, to jakieś czterysta złotych. Szyby w tramwajach kosztować będą po dwieście. Dobrze, że udało się nam załatwić szybę do Herbrandta. Musi być specjalna, klejona, nie taka jak w nowoczesnych wozach. Wielbiciele tramwajów nie muszą się martwić. W sobotę na pewno wyruszy znów w trasę. Mamy nadzieję, że policja szybko zatrzyma chuligana, bo to już zaczyna być groźne, nie tylko dla sprzętu, ale i dla ludzi - dodaje Jan Ciechomski.
Sprawą zajął się komisariat na Wyżynach. Na razie mundurowi są ostrożni.
- Nie wiemy, czy szyby przestrzelono z wiatrówki. Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny na miejscu. Nie znaleźli śrutu, ale też kamieni. Prowadzone jest dochodzenie w kierunku uszkodzenia mienia. To wykroczenie - mówi młodszy aspirant Sławomir Ruge z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Czy okna w wozach i samochodzie można było wybić śrutem z wiatrówki? Jeśli tak, to z niewielkiej odległości. Być może była to broń pneumatyczna, na którą trzeba mieć pozwolenie. Do sprawy powrócimy.