Projekty uchwały są dwa - jeden "taki sobie", a drugi wyjątkowo ostry. W tym drugim, projekcie Prawa i Sprawiedliwości, zagłada polskich oficerów w Katyniu była "ludobójstwem".
Pogodzić obie strony ma marszałek Niesiołowski. Próbuje to robić jak tylko umie - a ponieważ alergicznie reaguje na PiS - wspina się na wyżyny swojej sztuki dyskutowania. Oto powiedział, że "Katyń to była zbrodnia wojenna, ludobójstwo to jest zagłada narodu" - powiedział, krytykując określenia z projektu PiS. Ludwik Dorn, obecnie nie zrzeszony tak zwany "trzeci bliźniak" PiS, uderzył Niesiołowskiego, domagając się jego dymisji. A Niesiołowski na to: Dorn próbuje wrócić na scenę, nie mam z nim o czym rozmawiać, mało mnie obchodzą próby Dorna i tak dalej...
Mało mnie interesuje, czy Niesiołowski lubi Dorna czy nie. Mało obchodzą żałosne kłótnie w polskim Sejmie. Wstyd mi, że odbywają się nad grobem tysięcy polskich oficerów.
Bo oni nie zginęli za kłótnie Niesiołowskiego i Dorna.