Sytuacja w jednym z barcińskich bloków nie ulega zmianie. 23-letni młodzieniec nadal siedzi na schodach trzeciego piętra, nadal spędza tam noce. Sąsiedzi jednak już go nie dokarmiają. Jak nas poinformowali, w piątkowy wieczór policja wywiozła go najprawdopodobniej do izby wytrzeźwień. Następnego dnia jednak "na stopa" wrócił z powrotem do Barcina. Żyje teraz z wyżebranych pod pobliskim sklepem pieniędzy.
Jeszcze w piątek skontaktowaliśmy się z Piotrem Stachowiakiem z Komendy Powiatowej Policji w Żninie. Poinformował nas, że Paweł ma prawo siedzieć na schodach. Prawo mu tego nie zabrania. Policja może interweniować tylko wtedy, gdy łamane jest prawo.
Skontaktowaliśmy się również z Dorotą Dokładną, kierownikiem Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Barcinie. Spytaliśmy, czy nie można w jakiś sposób pomóc Pawłowi?
Pomoc dla Pawła
- Można byłoby mu pomóc, gdyby on tylko chciał, ale nie chce. Nasz ośrodek może tylko wspomagać rodziców, by nie ulegli presji sąsiadów. Nie da się ukryć, że w tej chwili są oni wręcz napiętnowani. Sąsiedzi nie zdają sobie sprawy z tego, że rodzice Pawła cierpią bardziej od Pawła. Mają tego większą świadomość. Stoją przed typowym problemem rodziców, których dziecko jest uzależnione od narkotyków. Czy dla sąsiadów byłoby lepiej, gdyby to wszystko działo się nie na klatce schodowej, ale w czterech ścianach domu? Problem byłby, tylko niewidoczny. Ten chłopak powinien trafić na specjalistyczne badania, odtrucie. Powinien być odizolowany od środowiska. Nie uda się tego jednak przeprowadzić dopóki on sam nie wyrazi na to zgody. Dlatego trzeba go złamać. Rodzina Pawła postępuje więc właściwe nie wpuszczając go do domu. Postępują właściwie kryzysując syna. Kochać, to znaczy kryzysować - _mówi pani kierownik.
To on stawia warunki
Dorota Dokładna bardzo krytycznie ocenia zachowanie sąsiadów. - _Dożywiając go tylko pozornie mu pomagali. Bardziej pomogliby mu, gdyby poprzez częste z nim rozmowy nakłaniali go do tego, by zmienił swoje życie. Może to dziwnie zabrzmi, ale w tej chwili to właśnie Paweł stawia warunki. Manipuluje otoczeniem. Wybrał egzystencję na tej właśnie klatce schodowej, żeby psychicznie męczyć swoich rodziców.
_Pani kierownik tłumaczy, że Paweł wybrał taki sposób życia, które może go doprowadzić do tragicznego końca. - Jeśli nie podejmie leczenia, jego życie będzie krótkie.
Czujemy się pokrzywdzeni
Sąsiedzi czują się oburzeni tym, że obwinia się ich za to, że dokarmiając Pawła bardzo go skrzywdzili.
- _A jak by się pan zachował, gdyby pewnego dnia chłopak, którego pan zna od dziecka, zapukał do pana drzwi i poprosił o jedzenie? Odmówiłby pan? Z pewnością nie - _mówi jedna z sąsiadek. Inny sąsiad, któremu w piątkowym artykule ojciec Pawła zarzucał, że próbuje wychowywać jego syna, powiedział nam, że niczego takie nie zamierzał robić. - Zapytałem tylko, czy zamierza zrobić coś z tym, że jego syn śpi pod naszymi drzwiami?
Sąsiedzi mają żal, że obwinia się ich o to, że pomagali Pawłowi. - _Gdybyśmy wiedzieli, że jest to część jakiejś terapii, wstrzymalibyśmy dożywianie. Nikt nam jednak o tym nie powiedział. Rodzice siedzieli cicho. Dopiero z artykułu w "Gazecie Pomorskiej dowiedzieliśmy się, jaki rodzice mają z nim problem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice