Różne zimowe zamiecie pamiętam, ale taki orkan w środku zimy? Teraz czekam już tylko na wybudzenie wulkanów w Górach Kaczawskich, bo jest przynajmniej nadzieja, że lawa pochłonie rachunki za gaz. Dzielnicowy dom kultury na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu dostał kwit na kilkanaście tysięcy, podczas gdy do tej pory przepalał ledwie 4 tys. zł. A teraz pomyślcie, jakie rachunki musiały przyjść do tych wszystkich fantazji na beton, aluminium i szkło, którymi uraczyli nas samorządowcy.
Z kulturą to zresztą najmniejszy problem, bo przecież w teatrach wystarczy włączyć do repertuaru więcej dramatów skandynawskich i rosyjskich. I nikogo nie zdziwi, że aktorzy pomykają po scenie w futrach i kufajkach. Muzykom zaaplikujemy bardziej dynamiczne opusy, a sami się rozgrzeją. Aż strach pomyśleć jak bardzo dotąd krzywdziliśmy planetę przez te wszystkie „largo” i „andante”
Ale jeśli wam się wydaje, że teraz już tylko z górki, to nic podobnego. Szykujcie się na ostry podjazd. Ponieważ nie da się produkować nawozów azotowych bez drogiego gazu, rolnicy będą z konieczności bardziej powściągliwie posypywać pola. To z kolei przełoży się na niższe plony, więc w skupach już szacują, że za pszenicę trzeba będzie zapłacić około 20 proc. więcej.
Zatem dodajcie sobie te 20 proc. (plus inwencję hurtowników i detalistów) do waszych ulubionych pierogów i bułek. Aaaa, przy okazji mleko i mięso też zdrożeje, żeby było sprawiedliwie, o warzywach nie wspominając. I tak szpulka nakręcająca inflację jeszcze nam się pokręci.
Na razie nie ma mądrego, który by potrafił ten cyrk zatrzymać. Ale może jednak jakiś morał z tego wyciągniemy. Choćby taki malutki – że ziemia to jest jednak cenna wartość i to nie tylko wtedy, gdy się ją zabetonuje. Może przynajmniej na części tych karingtonowskich trawniczków przy domu powrócą jabłonki i wiśnie. Może te idiotyczne poletka z kamyków pokryją się znowu porzeczkami i agrestami. A płoty obrośnie fasola.
