Osłupiałem czytając, że kursantka, zdaniem sądu, "nie posiadała odpowiednich umiejętności do jazdy w takich warunkach". Na dodatek "elka" nie miała zimowych opon, co niewątpliwie dla sądu było okolicznością obciążającą dziewczynę.
Prawnych absurdów mamy na pęczki - niedawno pisaliśmy o sędzi, która domagała się stawiennictwa w sądzie osoby w wieku dwustu lat. Pisaliśmy o "winie" dziewczyny z Torunia, też kursantki, ukaranej za to, że w tył samochodu wjechało inne auto. Ale umówmy się, że to były żarty. Żartem natomiast nie może być karanie więzieniem osoby, która legalnie, w specjalnie przystosowanym samochodzie i pod opieką fachowca uczy się jeździć! To po jakie licho on tam siedzi i za co odpowiada? Kto po takim wyroku zdecyduje się na kurs prawa jazdy?
Sąd w Radzyniu potraktował kursantów jako "częściowych kierowców". Częściowo to może być nieświeże tylko jajeczko. Chyba że jeszcze wyrok.