Dojść do porozumienia
Z perspektywy wynajmującego historia wygląda inaczej. - Tak, wymieniłem zamki, bo lokatorka od miesięcy nie płaciła całego czynszu - wyjaśnia właściciel mieszkania. - Zadłużenie sięgnęło 6 tys. zł, nie mogłem sobie pozwolić na to, by rosło dalej, zwłaszcza, że sam mam rodzinę na utrzymaniu. A wynajmowane mieszkanie jest moim źródłem dochodu. Pani, która tam mieszkała, w każdej chwili może przyjść po swoje rzeczy, to przecież żaden problem, sam czekam na to już od kilku dni, ale trudno nam dojść do porozumienia w tej sprawie.
Z podobnymi sprawami pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu spotykają się na co dzień. I radzą pani Ewelinie, żeby również do nich się zgłosiła.
Czytaj także: Tak mają bezdomne w bydgoskim schronisku
Każdy znajdzie tu pomoc
W MOPR-ze możliwości jest wiele. Jak zapewniają jego pracownicy, przypadek każdej osoby rozpatrywany jest indywidualnie. - Nikogo nie odsyłamy na ulicę - uspokaja Olga Okrucińska, rzecznik prasowa instytucji. - Sposobów pomocy jest wiele.
Jak wyglądają te najczęstsze? Najpierw pracownicy MOPR-u sprawdzają, gdzie eksmitowana osoba mogłaby zamieszkać. Być może ma krewnych, którzy na jakiś czas mogliby przyjąć ją pod swój dach? A jeśli tak, to na jakich warunkach? Jeśli konieczne są mediacje z rodziną, to pracownicy socjalni pomogą. Gorzej, jeśli samotna matka nie ma rodziny. Wtedy trafia do tymczasowego hostelu przy MOPR. W tej chwili znajduje się tam kilkanaście osób, a miejsc jest ponad 30.
Schronisko otwarte jest całodobowo, na potrzebujących pomocy czekają tam m.in. psycholodzy.
Czytaj e-wydanie »