Najczęściej jest niemrawo, ale czasem mieszkańcy mają problem, który rozgrzewa do czerwoności i wymaga interwencji. Tak jest w sołectwie Dorotowo-Wymysłowo. Sołtys Zygmunt Głąb zasygnalizował, że tiry systematycznie niszczą drogę, bo nie mogą przejechać pod nikomu niepotrzebnym wiaduktem kolejowym.
To był wstęp. Najgoręcej się zrobiło, gdy doszło do dyskusji o szkodach wyrządzanych przez zwierzynę leśną. Mieszkańcy Dorotowa i Wymysłowa domagali się ogrodzenia lasu od upraw przez Nadleśnictwo Lutówko albo wystrzelania dzików i danieli. - Jako myśliwy wiem, że jest implozja dzików, której możliwe, że nie da się opanować - _mówi burmistrz Paweł Toczko. - Daniele też muszą gdzieś żyć. W końcu to ludzie zabrali im lasy. Trzeba jakoś dojść do porozumienia. _
I nie chodzi o naradę z danielami czy korespondencję z dzikami, a spotkanie rolników niezadowolonych z kwot za szkody wyrządzone przez zwierzynę leśną z nadleśniczym z Lutówka, przedstawicielami izby rolniczej. Może już w marcu da się załagodzić bojowe nastroje.