Licealiści postanowili pójść w ślady studentów, wśród których korzystanie z laptopów podczas zajęć, jest coraz bardziej powszechne.
Po co nam zeszyty?
Propozycja zastąpienia notatników komputerami jest na razie niezobowiązująca. Klasa If z IV LO w Toruniu umieściła ją jako punkt swojego programu przed wyborami do Parlamentu Szkolnego. Niewykluczone jednak, że dyrekcja placówki już wkrótce będzie musiała zmierzyć się z oficjalnym wnioskiem o możliwość używania laptopów na lekcjach.
Jakie - zdaniem uczniów - są zalety i wady takiego rozwiązania? - Z pewnością ułatwiłoby nam to pracę - mówi Monika Migalska z If. - Nie musielibyśmy nosić tylu zeszytów. Pewnie niektórzy nagrywaliby zajęcia, ale większość z nas jest wzrokowcami, zatem, aby zapamiętać coś z lekcji i tak musimy zrobić notatki.
- Uważam, że to bardzo dobry pomysł - dodaje Agata. - Myślę jednak, że mógłby powstać jeden problem. Nie każdy może sobie pozwolić na zakup laptopa, więc dziwnie by było gdyby większa część klasy przyszła z komputerami, a reszta bez. Na pewno uczniowie, którzy nie mają laptopów, źle czuliby się w takiej sytuacji. Zanim wprowadzi się takie rozwiązanie, należy zastanowić się m.in. nad finansami.
Kuba - również z If IV LO - uważa, że laptopy byłyby przydatne, ale nie dla wszystkich. - Sądzę, że są osoby, które więcej wyłapałyby z lekcji notując w standardowym zeszycie - mówi uczeń.
Wątpliwości ma również dyrektor szkoły Małgorzata Białek: - Podejrzewam, że za jakiś czas przynoszenie laptopów będzie czymś zwyczajnym. Wydaje mi się jednak, że na razie łączy się z tym poważny problem. Egzamin maturalny jest w części pisemny. Przypuszczam, że uczniowie przynosząc komputery na zajęcia nie wykorzystywaliby ich, aby wykonywać notatki, ale nagrywaliby lekcje. A przecież młodzież musi uczyć się artykułowania swoich myśli w postaci tekstu pisanego, bo to trzeba będzie zrobić podczas matury. Taka umiejętność zaważy nie tylko na rekrutacji na wymarzone studia, ale i na całej przyszłości młodego człowieka. Poza tym myślę, że jeszcze w tej chwili laptop nie jest narzędziem, które jest dostępne dla wszystkich.
Z entuzjazmem dyrekcji mogliby się natomiast spotkać licealiści z "dziesiątki" - jest tylko jeden warunek: używanie laptopów miałoby służyć uczniowi, sprzyjać rozwojowi jego umiejętności i doskonaleniu sposobów zdobywania wiedzy. Nie, może być to fortel, który pozwoliłby w czasie lekcji np. korzystać z internetu.
- Jeszcze nie praktykujemy takich rozwiązań, ale gdyby uczeń zwrócił się z taką prośbą, a nie miałby obowiązku prowadzenia zeszytu, na pewno uzyskałby zgodę - mówi Andrzej Drozdowski, dyrektor X Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu.
Finanse nie pozwolą
Zdaniem Grażyny Kupki-Fiklewicz, pedagoga z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3, zanim używanie laptopów do prowadzenia notatek stanie się powszechne, minie jeszcze dużo czasu.
- Nie jestem przeciwna innowacjom, uważam jednak, że dopóki nie zostanie zlikwidowana przepaść finansowa, a laptop nie stanie się powszechnie dostępnym urządzeniem, wprowadzanie takich zmian jest niewskazane - twierdzi pedagog. - Nie chciałabym, aby dzieci, których rodzice nie mogą sobie pozwolić na zakup komputera, czuły się gorzej. Nie chciałabym także, by wśród uczniów z tego powodu doszło do podziału na kategorie: lepszy - gorszy. Zanim wprowadzi się takie rozwiązanie, należy je przetestować.
Najlepszym wyjściem byłoby stworzenie eksperymentalnej klasy, w której wszyscy uczniowie mieliby laptopy i korzystaliby z nich w czasie lekcji. - Gdyby taka próba się powiodła, można by myśleć o zastosowaniu takiego rozwiązania na szerszą skalę - podkreśla Grażyna Kupka-Fiklewicz. - Dopóki jednak ceny laptopów są niewspółmierne do wydolności finansowej rodziców, za wcześnie, by myśleć o takich zmianach.