Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarządca drogi, który montuje elektroniczne wyświetlacze sekund do zmiany świateł łamie prawo

(bog)
Testowane wyświetlacze wieszane są tuż przy czerwonej lampie, której zgaśnięcia wyczekują kierowcy
Testowane wyświetlacze wieszane są tuż przy czerwonej lampie, której zgaśnięcia wyczekują kierowcy Anna Wojciulewicz
Rozmowa z Magdaleną Kaczmarek rzecznik prasową Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.

- Dlaczego elektronicznych wyświetlaczy nie będzie w Bydgoszczy?
- Każdą rzecz umieszczoną na drodze publicznej dokładnie precyzują pewne warunki. Wszystkie dozwolone urządzenia są wymienione w specjalnym rozporządzeniu - znaki drogowe poziome i pionowe, sygnały świetlne i urządzenia je wyświetlające oraz urządzenia bezpieczeństwa ruchu, jak na przykład progi zwalniające. Elektronicznych wyświetlaczy sekund do zmiany świateł na tej liście nie ma.

- To jakim sposobem Opole je przetestowało i teraz zaczyna montować na kolejnych skrzyżowaniach, a Toruń właśnie rozpoczął testy? Łamią prawo?
- Oczywiście, że tak. Do tego naszym zdaniem takie wyświetlacze to kompletna bzdura. Ktoś je wyprodukował, zainteresował nimi drogowców z Opola i teraz próbuje zarobić na tym pieniądze. A nie jest to przecież rzecz nowa i gdyby uznano ją za element skutecznie poprawiający bezpieczeństwo ruchu drogowego, to przecież używano by ich teraz powszechnie w całym kraju.

- Ale drogowcy z Opola przyznali w rozmowie z "Pomorską", że wyświetlacze poprawiły przepustowość ruchu na ich skrzyżowaniach o 20 procent...
- I chwała im za to. Poczekajmy jednak do pierwszego pozwu sądowego, w którym sprawca wypadku zezna, że zagapił się na licznik. Proszę sobie wyobrazić konsekwencje, jakie mogą wyniknąć w przypadku tragedii. Nie życzę Opolowi takiego scenariusza, ale my podobnego ryzyka nie podejmiemy. Oczywiście też otrzymaliśmy ofertę wyświetlaczy od ich producenta. Wiemy, że interesuje swoim produktem również administratorów dróg na zachodzie Europy, ale nie znamy nikogo, kto widziałby podobne urządzenia na tamtejszych drogach. Naszym zdaniem to zwykły bajer, a do wyników drogowców z Opola podchodzimy bardzo sceptycznie. Do tego większość naszych skrzyżowań ma bardzo skomplikowaną konstrukcję. Na przykład na skrzyżowaniu z czterema pasami każdy sygnalizator może pokazywać coś zupełnie innego i tak samo byłoby z licznikami. To wprowadziłoby chaos.

- Nie twierdzę, że wyświetlacze powinny być montowane na wszystkich światłach, tylko na najbardziej obciążonych skrzyżowaniach.
- Są inne, naszym zdaniem lepsze sposoby na poprawę działania sygnalizacji świetlnej. W Austrii na przykład stosuje się tak zwane zielone światło pulsujące, czyli pulsujący sygnał w końcówce cyklu zielonego. Myśleliśmy już nawet, żeby zastosować coś takiego w Bydgoszczy.

- I...?
- Niestety, przepisy nie przewidują takiego sygnału. Gdyby doszło do wypadku, to każdy kierowca mógłby zgodnie z prawem pozwać nas do sądu i narazić na odszkodowanie.

- To jak testować na naszych drogach wszelkie nowinki techniczne?
- Przede wszystkim trzeba zmodyfikować przepisy, ale to trudna sprawa. Ostatnim takim przypadkiem było wprowadzenie przepisu nakazującego demontaż zielonych strzałek. Dlaczego tak się dzieje? Brakuje inicjatywy, bo żaden z zarządców dróg nie zabiega o takie zmiany. Przyznaję, że sami też tego nie próbowaliśmy.

- A czym to usprawiedliwicie?
- Droga do legalizacji zmian jest bardzo skomplikowana i czasochłonna, ale nie mówię nie. Spróbujemy po Nowym Roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska