Zawisza w niedzielę spotyka się z GKS Katowice. Jednak w obliczu sprzedaży akcji przez Osucha oraz rezygnacji jego żony Anity z funkcji prezesa klubu oraz potencjalnej zmianie właściciela wszystkie sportowe sprawy schodzą na drugi plan.
Tajemnice transakcji
W przypadku sprzedaży akcji przez Osucha tajemniczemu podmiotowi z zachodniej Europy, jak zdradził były już właściciel Zawiszy dziennikarzom bydgoskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, powstają praktycznie same pytania i wątpliwości.
Sam akt sprzedaży bez poinformowania Rady Nadzorczej i pozostałych akcjonariuszy jest zastanawiający. O tym czy ważniejszy jest status spółki WKS Zawisza czy można zastosować wykładnię Kodeksu Spółek Handlowych - to sprawa prawników.
Sprzedaż akcji przez Osucha stała się tematem politycznym i była ważną częścią sesji Rady Miasta. Pisaliśmy o tym tutaj: https://pomorska.pl/radoslaw-osuch-sprzedal-akcje-bydgoszcz-nie-wie-komu-dyskusja-o-zawiszy-rozgrzala-radnych/ar/10035858
Spróbujmy się zastanowić co może przynieść dla Zawiszy zmiana właściciela i co z tego wynika.
Po pierwsze, kto kryje się za tym tajemniczym podmiotem. Z reguły potencjalny inwestor dokładnie sonduje rynek i spotyka się z pozostałymi akcjonariuszami. Szczególnie z władzami miasta, które w dużej mierze z publicznych pieniędzy przez dotacje i inne wypłaty wspierają działalność klubu. Poza tym obiekt jest miejski i też należałoby ustalić zasady współpracy. Jakoś nie chce się wierzyć, że nowy właściciel Zawiszy to finansowy gigant, który wszystko będzie finansował z własnej kieszeni.
Po drugie, zastanawia szybkość przeprowadzenia transakcji. Przypominam sobie, że jak Osuch przygotowywał się do kupna akcji Zawiszy od miasta, to praktycznie od lutego już prowadził negocjacje z włodarzami Bydgoszczy. Jednocześnie jego ludzie przez ten czas sprawdzali na wszystkie możliwe strony dokumenty w klubie. Całość została sfinansowana dopiero w lipcu czyli praktycznie po pół roku. Teraz tego nie było i wszystko potoczyło się błyskawicznie, co musi zastanawiać.
Po trzecie, milczenie Osucha. Właściciel Zawiszy zawsze lubił brylować w mediach i opowiadać o swoich sukcesach. Zastanawiające jest, że milczy w przypadku sprzedaży klubu, co na pewno powinien traktować jako swój kolejny sukces. Zawsze przecież powtarzał, że bardzo trudno jest sprzedać klub w Polsce, a już szczególnie w pierwszej lidze. Argumentował, że kluby są do wzięcia za przysłowiową złotówkę, ale nikt ich nie chce, bo trzeba do nich wiecznie dokładać.
Tutaj przedstawialiśmy osobę Radosława Osucha: https://pomorska.pl/kim-pan-jest-panie-osuch/ar/7231790
Niepewna przyszłość
Pojawiają się różne scenariusze jeśli chodzi o przyszłość Zawiszy. Najczarniejsza to upadłość klubu. Maja o tym świadczyć coraz częściej wypływające informacje o fatalnej kondycji finansowej klubu, który ma być zadłużony na kilka milionów. Spółka już ma podpisaną umowę ZUS dotyczącą ratalnego regulowania niezapłaconych składek z tytułu umów z piłkarzami.
Zespół nie otrzymał licencji na grę w ekstraklasie. Nie spełnił czterech kryteriów z „Podręcznika Licencyjnego” dotyczącego finansów. Dwa z nich mają także zastosowanie w przypadku starania się o licencję o grę w I lidze, więc można założyć, że będzie o nie także trudno i klub może jej nie otrzymać. Wtedy pod znakiem zapytania mogą stanąć występy bydgoskiego zespołu w następnym sezonie na zapleczu ekstraklasy.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
I kolejny problem, kto zostanie w drużynie. Część piłkarzy ma podpisane kontrakty jeszcze na kolejny sezon, ale przecież można je rozwiązać w prosty sposób stosując klauzulę „za porozumieniem stron”. To wszystko powoduje, że Zawisza znalazł się na ostrym zakręcie. Czy wyjdzie z niego bez szwanku czy też się rozbije? Na razie trudno wyrokować.