Zdrowy kompromis

Sądziłem, że najbardziej oczywistym wyjściem z sytuacji byłoby pozostawienie w TK trzech sędziów, których Platforma miała prawo powołać, natomiast pozostałych dwóch wskazałoby PiS. Chyba że partia prezesa postanowiła udowodnić, iż jest najwyższą władzą w Polsce.

Ba, sporo mówi się nawet o możliwości powołania na szefa TK… Krystyny Pawłowicz, lecz byłby to wówczas trybunał ludowy, którego orzeczenia można z góry przewidzieć. Jednak dobrze się stało, że - mimo braku kompromisu na wczorajszym spotkaniu - prezydent Andrzej Duda do niego doprowadził. Co więcej, wszyscy uczestnicy rozmów byli raczej zadowoleni. Są szanse, że jednak do kompromisu dojdzie. Mam tylko nadzieję, że prezydent ostatecznie doprowadzi do rozwiązania konstytucyjnej awantury.

Oby nie było w tym nic z Hitchcocka, który mawiał, że film powinien się zacząć wybuchem wulkanu, a później napięcie musi rosnąć. Jasną sytuację będziemy mieli chyba dziś rano po posiedzeniu konwentu seniorów w Sejmie. Pomijając fakt, że zobaczyliśmy światełko w tunelu, warto zwrócić uwagę na dwie sprawy. Pierwsza, bodaj najważniejsza, to pytanie, jaki wpływ na rozwiązanie konstytucyjnego konfliktu ma Jarosław Kaczyński i na ile liczyć się będzie ze zdaniem Andrzeja Dudy? Nie mam wątpliwości, że ten scenariusz napisał prezes PiS wykorzystując głupią machlojkę Platformy.

I sprawa druga - w sierpniu Ryszard Petru zarejestrował partię Nowoczesna i w trzy miesiące stał się niekwestionowanym przywódcą opozycji parlamentarnej. Stosunkowo młody, wykształcony, kojarzący się z nowoczesnym politykiem - stał się rażącym przeciwieństwem wobec styropianowych emerytów w Sejmie.

Każdy kompromis jest zgniły - mawiał Lenin. I dlatego jego idee wylądowały na śmietniku historii.