- Drogowcy najwyraźniej mają kłopoty z myśleniem - zżymał się jeden z Czytelników dzwoniących do naszej redakcji.
Co go tak zdenerwowało? Objazd zamkniętej ul. Stawowej. - Ruch puszczono równoległą Koszarową, tyle że nie wzięto pod uwagę, że jest ona tak wąska i zastawiona autami, że nie sposób, by minęły się tu dwa samochody jadące w przeciwnych kierunkach - wskazuje kierowca.
Najgorzej jest w godzinach porannego i popołudniowego szczytu. - Tworzą się ogonki aut, a niektórzy muszą nawet wyjeżdżać na wstecznym z ulicy, bo nie sposób przejechać, a nie ma gdzie się schować - mówi mężczyzna.
Odwiedziliśmy Koszarową w piątkowe popołudnie. Wzdłuż ulicy co kilkanaście metrów stały zaparkowane auta. Mimo że ruch był niewielki, wystarczyło to, by utrudnić poruszanie się pozostałym kierowcom. - Jeśli już musieli zrobić tędy objazd, to mogli chociaż postawić tymczasowe znaki zakazu zatrzymywania - uważa Czytelnik.
Okazuje się, że o problemach na Koszarowej nie wiedział dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Prace na Stawowej wykonują wodociągowcy i to oni zorganizowali objazd przez Koszarową - twierdzi Jan Siuda i dodaje, że zmiana organizacji ruchu nie była konsultowana z drogowcami.
- Dlatego dziękuję za interwencję i jeszcze dziś (rozmawialiśmy w piątek - red.) wyślę tam naszych specjalistów - zapowiedział szef ZDMiKP. - Jeśli będzie to konieczne, postawimy tymczasowe oznakowanie zakazujące zatrzymywania.
Dyrektor zaznaczył jednocześnie, że może nie będzie takiej potrzeby, bo wodociągowcy na ul. Stawowej prowadzą drobne prace. - Niewykluczone więc, że w przyszłym tygodniu Stawowa będzie już otwarta - zakończył Jan Siuda.