Znów ruszyły protesty kobiet. Jak rząd dba o rodzinę, tak ona zadba o rząd

Środek epidemicznych zmagań, ludzie zamknięci w domach, padają restauracje, biznesy tworzone całe życie, a wyrok w sprawie zakazu aborcji upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego publikuje przed północą Rządowe Centrum Legislacji w Dzienniku Ustaw. Zgodnie z prawem i tak powinien opublikować go najpóźniej 2 listopada ubiegłego roku. Rząd przez trzy miesiące bezprawnie wstrzymywał tę publikację i nagle wypuścił bombę – zaostrzone prawo aborcyjne weszło w życie, a wraz z nim na ulice wyszły tysiące kobiet i wspierających mężczyzn. Dlaczego teraz? W czasie, gdy społeczeństwo doświadcza jednej z najpoważniejszych frustracji? Skoro nie opublikował trzy miesiące temu, mógł poczekać choć do czasu otwarcia restauracji, zelżenia pandemicznych obostrzeń, do odwrotu wirusa, który dziesiątkuje rodziny i pozbawia je środków do życia. Czy tak przejawia się troska rządu o rodzinę?

Czytaj także:
Świat chciwości i nienasycenia, który stworzyliśmy musi się zmienić, aby dało się w nim jeszcze żyć

Pachnie to obrzydliwą hipokryzją. Kobieta ma donosić martwą ciążę i urodzić, opiekować się zdeformowanym dzieckiem, a jednocześnie w Polsce obowiązuje prawo, gdzie rodzic pobierający zasiłek na niepełnosprawne dziecko zostanie ukarany, gdy dorobi. Państwo nakazuje kobiecie za wszelką cenę chronić życie, ale niemal zupełnie nie interesuje się losem rodziny obarczonej traumą, jaką jest noszenie w łonie ciężko uszkodzonego płodu, który umrze niedługo po porodzie. Państwo każe chronić życie poczęte, choćby było obciążone ciężkimi, nieodwracalnymi wadami genetycznymi, ale nie potrafi ochronić żyjących, którzy popełniają samobójstwa, bo stracili wszystko, co w życiu osiągnęli. To samo państwo woli przeznaczyć miliony na propagandową telewizję redemptorysty i paski TVP, ale rozkłada ręce, gdy trzeba ratować dziecięcą psychiatrię. Nie widzi też przeszkód we wspieraniu królów disco-polo z pieniędzy, które rozdziela Ministerstwo Kultury, mimo że dobrze wie o tym, jak radzą sobie w czasach pandemii artyści nie bijący pokłonów władzy. To państwo wiedziało, że publikacja wyroku upolitycznionego TK natychmiast rozpęta protesty. Ale zabezpieczyło się na wypadek, gdyby nawet twardy elektorat zaczął kręcić nosem na decyzję podjętą w krytycznym momencie. Paski TVP natychmiast zaczęły pracować na pełnych obrotach. „Marta Lempart zakażona koronawirusem namawia do strajków kobiet”. PiS szuka kozła ofiarnego w kobietach, jednak tym sposobem samo się podkłada. Społeczeństwo polskie jest dość konserwatywne, ale nie tylko w wypaczonym wyobrażeniu, jakie ma o nim PiS. Jednym z przejawów zdrowego konserwatyzmu polskiego jest to, że społeczeństwo nie daruje obrażania i tortur tysięcy symbolicznych „Matek Boskich”. Kult polskiej kobiety właśnie staje się mieczem obosiecznym.