https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie z krasnalami

Karina Obara
Toruńska artystka Iwona Liegmann
Toruńska artystka Iwona Liegmann Lech Kamiński
Jak Iwonie Liegmann, toruńskiej artystce, pracowało się w Essen i dlaczego tam jej było trochę lepiej niż tutaj.

- Jak po powrocie z Niemiec po stypendium?

- Wróciłam już pół roku temu, więc zdążyłam się przyzwyczaić do dziur w drogach i tego, że w Polsce ciężej się żyje. Ale szoku nie przeżyłam.

- Pojechałabyś jeszcze raz do Niemiec?

- Pewnie! Dostałam stypendium, aby stworzyć trzy obrazy i dziesięć obiektów.

- O krasnalach?

- Tak, krasnale ogrodowe były wiodącym tematem. Musiałam się dostosować do projektu, który dotyczył przekraczania granic wschód-zachód. Pomyślałam, że gdy przekracza się naszą granicę to stoi mnóstwo krasnali ogrodowych, którymi Polacy raczej pogardzają, a Niemcy je bardzo lubią.

- Dlaczego oni je tak bardzo lubią?

- To chyba już taka tradycja, choć młode pokolenie Niemców wcale nie jest zainteresowane krasnalami. W Essen dostałam studio do dyspozycji. Można było umówić się ze mną na wizytę. Przychodziło sporo starszych osób, aby spotkać się ze mną i posłuchać co mam do powiedzenia, obserwowali co robię. Patrzyli z poważnymi minami. Oni naprawdę bardzo serio traktują drugiego człowieka, a z drugiej strony są niesamowicie wyluzowani. Inna stopa życiowa.

- Przynosili swoje krasnale do ciebie?

- Tak, abym mogła je wykorzystać podczas wystawy. Przerobiłam je na swoją modłę. Powstały z tych obiektów nowe krasnale w nowej scenerii. Tak, jakby krasnale dostały nowe życie.

- Sprzedałaś ich później trochę?

- Tak, sprzedałam. I jeszcze dwa obrazy. Kupiłam za to samochód.

- To odżyłaś...

- To wspaniale móc dostać normalne pieniądze za pracę, którą się lubi i wykonuje z pasją. Czułam się chwilami jak królowa, bo organizatorzy wiele rzeczy dla mnie załatwiali i pomagali mi. Artysta w takich warunkach może zajmować się tylko tworzeniem i ma spokojną głowę, którą musi zaangażować jedynie w nowe pomysły. To naprawdę dodaje skrzydeł.

- Wybrali cię do tego projektu jako jedyną artystkę wśród wielu, którzy aplikowali, i to z całego świata. To dla ciebie ważne?

- Pewnie, że mi bardzo miło. Jeszcze lepiej się czuję, że mogę przekraczać granice w sztuce. Byłam zaszokowana, że mnie wybrali, bo stwierdziłam, że nie chcę udawać, chcę być naturalna. Napisałam więc projekt o krasnalach całkowicie spontanicznie. W Polsce być może nikt by się czymś takim nie zainteresował. Tam nietypowe rozwiązania się ceni. W Essen jest parę kopalni węgla, już zamkniętych. Mój projekt do tego też nawiązywał, a krasnale doskonale się wpisały w tę rzeczywistość

- A co teraz robisz?

- Jestem bardzo zajęta. Przygotowuję się do wystawy, która będzie 10 maja w Lippstadt na festiwalu miast hanzeatyckich. Pojawią się krasnale w nietypowych sceneriach. Zaczęłam je naprawdę lubić.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska