Oto szer. Tomasz Juźkiewicz zadaje pytanie - "po co tutaj jesteśmy?". I sam sobie odpowiada - po to, by walczyć z terroryzmem. "Co byście powiedzieli, jak np. za rok w Warszawie zginęłoby kilkuset ludzi w zamachu i okazałoby się, że byli to wyszkoleni bojownicy z Afganistanu?".
Dziwiłem się, że puściła to wojskowa cenzura, bo akurat ten argument został żywcem wyjęty z przemówienia George'a W. Busha. Gdyby na każdy zamach terrorystyczny odpowiadać wojną, to świat - choćby tylko Bliski Wschód - zamieniłby się w wielkie pole bitwy. Sprawa druga - Amerykanie rozpoczynając wojnę afgańską zapowiadali, że z talibami rozprawią się w rok (tak jak w latach 60. i 70. z Wietnamczykami). Teraz jedyną receptą na wojenne porażki jest zwiększenie do 110 tys. liczebności wojsk NATO. Dokładnie w ten sposób ugrzązł w Afganistanie ZSRR. A polski rząd planuje (piszemy o tym na str. 11) zwiększenie naszego kontyngentu z 2 do 3 tysięcy! Tak mówiło się wczoraj w Warszawie.
Ile trupów i ile miliardów dolarów trzeba, by USA zrozumiały, że ta wojna jest beznadziejna?