Anwil Włocławek - Arka Gdynia. Mistrzowska obrona i powrót Anwilu do gry o finał! [zdjęcia]

Anwil Włocławek - Arka Gdynia 87:79 (21:24, 24:12, 20:21, 22:22)
ANWIL: Lichodiej 14 (2), 6 zb., Almeida 13, 8 zb, 7 as., Simon 11 (3), Ignerski 4, Łączyński 2 oraz Zyskowski 16 (2), Broussard 16 (2), 6 zb., Michalak 0.
ARKA: Florence 21 (3), Bostic 19 (3), Wołoszyn 10 (2), Dulkys 8 (2), Łapeta 2 oraz Ginyard 10 (2), Wyka 3 (1), Szubarga 3 (1), Upshaw 2, Ponitka 1.

0:2 w półfinale, pięć kolejnych porażek z rzędu - Anwil we wtorek musiał przełamać złą passę, aby pozostać w grze o finał Energa Basket Ligi. Włocławianie liczyli na wsparcie fantastycznych kibiców i chcieli na nowo rozpocząć serię. - Nie chcemy wracać do meczów w Gdyni. Jesteśmy pod ścianą i jestem sam ciekawy jak zareagujemy w takiej sytuacji - powiedział przed meczem Igor Milicić.

Szkoleniowiec w meczu numer trzy oczekiwał jeszcze lepszej defensywy, zespołowej gry i walki przez 40 minut. I wszystko dostał: Arka miała 37 proc. z gry (choć za 3 solidne 14/34), Anwil miał aż 25 asyst, a kluczowe akcje wygrywał w ostatnich dwóch minutach.

Arka zaczęła od "trójek" Josha Bostica, Bartłomieja Wołoszyna i Jamesa Florence'a (3:9). Gdynianie dokładali do tego bardzo dobrą defensywę, z którą Anwil miał ogromne problemy. W połowie kwarty pech dopadł gości, a konkretnie Roberta Upshawa, który skręcił kostkę.

W 1. kwarcie obie drużyny zdobywały punkty głównie z dystansu - Anwil miał 5/10, Arka aż 6/10. Rosła jednak presja w defensywie Anwilu, pod jej wpływem gdynianie mieli nawet problem z wyprowadzeniem piłki z boku. W 8. minucie Aaron Broussard doprowadził do remisu (13:13).

Arka prowadziła dopóki trafiała z dystansu. Wystarczyły jednak pudła w dwóch, trzech akcjach, by Anwil objął prowadzenie. Tym razem trafił z dystansu Jarosław Zyskowski (29:27).

To był jeden z tych elementów, których brakowało mistrzom Polski w Gdyni. "Zyzio" do spółki z Broussardem, który bezlitośnie wykorzystywał przewagę fizyczną nad obwodowymi Arki, zapewnili Anwilowi prowadzenie 39:32. Świetna defensywa nie pozwoliła gościom zdobyć punktu przez ponad 4 minuty w 2. kwarcie. Gdynianie mieli w tej części 3/16 z gry, do przerwy 3/15 za 2 pkt i to była najlepsza droga do zwycięstwa.

Po przerwie Anwil nie stracił koncentracji. Solidna obrona cały czas zapewniła przewagę w okolicach 10 punktów. W końcówce kwarty sprawy w swoje ręce wziął Bostic, który wymuszał faule i trafiał wolne (54:53 w 28. minucie). To było chwilowe załamanie i jeszcze przed ostatnią kwartą Anwil odbudował przewagę

Tym razem włocławianie zaliczyli 4 minuty bez trafienia. Po "trójce" Ginyarda było 71:69. Anwil miał trochę szczęścia: Bostic spudłował z czystej pozycji, Ginyard zmarnował dwa wolne. Ostatnie minuty to wymiana ciosów. Na dwa trafienia z dystansu Simona odpowiedzieli Florence i Bostic. W ostatniej minucie najważniejsze punkty w meczu zdobył Zyskowski, ale piłkę w niesamowity sposób z autu wyrwali do spółki Almeida i Łączyński.

W serii Arka prowadzi, ale już tylko 2:1. Kolejny mecz już w czwartek we Włocławku o godz. 17.45.