Pamiętacie Państwo posła Janusza Palikota stojącego na ogromnej stercie bezsensownych dokumentów z absurdalnymi przepisami? Zapowiadał wówczas, a było to prawie półtora roku temu, bezwzględną walkę z urzędniczymi idiotyzmami.
Wydawało się, że błysnęło światło w tunelu urzędniczej RP. Sejmowa Komisja Nadzwyczajna "Przyjazne Państwo" odtrąbiła sukces, bo spotkała się już ponad 200 razy... O efektach palikotowej harówki możecie Państwo przeczytać w artykule dziennikarki "Pomorskiej". Marzenie tysięcy Polaków - rejestracja firmy przy jednym okienku i w jeden dzień - to nadal marzenie ściętej głowy. "Nie ja, proszę do kolegi", "trzeba przyjść za tydzień", "nie ma tego pana, który się zajmuje rejestracją" - oto najlepsza recenzja naszego reporterskiego rekonesansu.
W ciągu dwudziestu minionych lat każdy rząd solennie obiecywał zrobienie porządku z rozrastającą się w szaleńczym tempie biurokracją. I kończy jak zwykle - za parę dni premier ogłosi sukces "jednego okienka" i może nawet zacznie wierzyć w to "przyjazne państwo".
Ostatnio mam nieszczęście w szczęściu załatwiać przyłącze gazu ziemnego do domu. Uzbierałem już gruby segregator dokumentów, zezwoleń, pieczęci, zaświadczeń, mapek, ksiąg budowlanych (takich jak do budowy domu!), certyfikatów bezpieczeństwa, przepisów Urzędu Nadzoru Technicznego, stempli starostwa powiatowego i wszystkich świętych. Musiałem zaangażować:geodetę, architekta, kominiarza, gazownika, kierownika budowy itd. Operacja trwa już trzy miesiące, a końca nie widać. Pracę trzeba było dublować, ponieważ to dwie inwestycje: z ulicy do płotu i od płotu do domu. A rurka doprowadzająca gaz do domu liczy 7 metrów.
Fachowcy założą ją w trzy godziny.
Ot, bardzo przyjemne państwo.
