Nie tędy jednak droga. A co z edukacją młodych ludzi. Wszak dorośli już wiedzą, że palenie szkodzi. Młodzi jeszcze tego nie doczytali.
Proponuję w zakazach pójść jeszcze dalej. Zamknąć toalety podczas przerw w ogóle, jak to miało miejsce jakiś czas temu w jednym z bydgoskich liceów. Można też zakazać wychodzenia młodzieży podczas przerw ze szkoły. Wystarczy postawić żandarma w drzwiach, który dzielnie przypilnuje bractwo, by nie paliło skrętów. Albo trójki nauczycielskie z lornetkami, które wypatrzą wśród drzew delikwenta-palacza i doprowadzą przed oblicze dyrekcji. Sukces takiej akcji murowany. Choć wątpię, czy to skuteczna metoda.
Pomysłowi dyrektorzy walczą z palaczami, tak jak kiedyś (w PRL-u) robotnicy socjalistyczni walczyli o lepsze jutro, a jedyna słuszna partia kierowała sojusz robotniczo-chłopski do walki z wrogami klasy robotniczej. Wróg się zmienił, ale bezsensowna walka szkolnych rycerzy trwa.
Podyskutujmy o innych kuriozalnych pomysłach dyrekcji szkół na walkę z paleniem. Zapraszam na forum "Pomorskiej".