pomorska.pl/komentarz
Więcej komentarzy na stronie www.pomorska.pl/komentarz
Pokusiłbym się nawet o nieeleganckie sformułowanie, że zgubiła go niebywała bufonada. Być może dobrze odbierana w Stanach Zjednoczonych, ale nie nad Wisłą. Już od pierwszej konwencji w Bydgoszczy wszystko - nie wyłączając uśmiechów "naszego" Radka - było sztuczne, plastikowe i wtórne. Spokój, opanowanie i klasa Bronisława Komorowskiego sugerowały, że to raczej on jest arystokratycznym absolwentem Oksfordu, niechby nawet więziennego, ale arystokratycznego. To prawda, że w Komowskim jest za dużo misia. Ale w Sikorskim - pawia.
Idea jego kampanii była prosta: idę po amerykańsku, bo jestem the best. Oto ja - uczeń I LO w Bydgoszczy malujący na murach "Precz z komuną", ja - szlifujący londyński bruk jako uchodźca polityczny, ja - walczący z kałachem w ręku przeciw Sowietom w Afganistanie, pod tysiącami komuszych bomb, ja - specjalista wojskowości, stosunków transatlantyckich i spraw dla prostych polskich prezydentów nie do załatwienia. I najpiękniej władający językiem angielskim.
Zdębiałem któregoś dnia, gdy Radek oświadczył w kampanii, że będzie prezydentem światowego formatu, a Komorowski zaledwie krajowego. Coś w rodzaju koktajlu czerwonej prezydentury Kwaśniewskiego i nieudolnej Kaczyńskiego... Wtedy już wiedziałem, że Sikorski przegra. Gdyby Radosław Sikorski miał 32 lata - jakoś zrozumiałbym zapędy gołowąsa. Ale szef MSZ jest dojrzałym, blisko 50-letnim politykiem!
Rozumiem, że w wielkiej polityce to młodzieniaszek, ale dlaczego bydgoszczanin ubrdał sobie, iż zrobi wejście smoka do pałacu na Krakowskim Przedmieściu? Takich zarozumialców Polacy - przynajmniej na razie - nie kupują.
Prezydentura może być mała, średnia lub wielka. Ale musi mieć klasę. Na przykład Komorowskiego.