Do zdarzenia z udziałem Straży Miejskiej w Bydgoszczy doszło dzisiaj (niedziela, 9 sierpnia) o godz. 11.30 na bydgoskich Wyżynach, blisko przystanku autobusowego przy ul. Magnuszewskiej, blisko giełdy na Chemiku.
Municypalni tylko się zatrzymali
Pijany młody mężczyzna awanturował się na placyku przy przystanku. Akurat jechała Straż Miejska. Radiowóz się zatrzymał. Świadkowie zdarzenia myśleli, że funkcjonariusze zareagują. Municypalni jednak tego nie zrobili.
- Ten gość rzucał się, wyzywał. Miał na tyle odwagi, że gdy podszedł do strażników w radiowozie, otworzył im drzwi auta. Oni jednak nic nie zrobili - opowiada świadek. - Dopiero, gdy trochę odszedł, mundurowy wyszedł z samochodu. Nałożył rękawiczki.
to może cię zainteresować
Awanturnik szedł prawdopodobnie z dwoma innymi mężczyznami. Jakaś kobieta z kolei próbowała go uspokoić, zatrzymać. Nie udało się jej. Wyszarpał się.
Świadkowie zdarzenia: "Bohaterzy" ze Straży Miejskiej
Ludzie, patrzący na scenę, myśleli, że sprawca całego zamieszania zostanie zatrzymany przez municypalnych i przewieziony do punktu pomocy osobom nietrzeźwym (po staremu: do izby wytrzeźwień). Strażnicy miejscy nadal nic nie zrobili. Mężczyzna oddalił się. Po chwili radiowóz odjechał.
- Tak zachowali się nasi "bohaterzy" ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy - podsumowują internauci. - Do wlepiania mandatów za złe parkowanie są pierwsi. Tam, gdzie mają reagować, tego nie robią.
Próbowaliśmy skontaktować się z rzecznikiem SM w Bydgoszczy. Jego telefon nie odpowiada.
Wrócimy do sprawy.
