Stelmet Zielona Góra - Anwil Włocławek 107:104 (21:24, 24:17, 23:22, 22:27, 17:14)
STELMET: Florence 34 (7), 7 as., Savovic 19 (1), 7 zb. 5 as., Dragicevic 17, 5 zb., Zamojski 10 (2), 5 zb., 6 as., Koszarek 6, 7 zb., 7 as. oraz Gecevicius 12 (2), Hrycaniuk 4,, Matczak 4, Muric 1.
ANWIL: Almeida 23, 4 zb., 3 przechwyty, Sobin 18, 5 zb., Airington 14 (1), 5 zb., 6 as., Nowakowski 13 (3), 6 zb., Łączyński 9 (1), 8 zb., 4 as. oraz Hosley 16 (1), 5 zb., Zyskowski 5, Wojciechowski 3 (1), 5 zb., Leończyk 3, Delas 0, Ihring 0.
Anwil wiedział, że jak wygrać, to tylko teraz. W pierwszym meczu w Zielonej Górze, w której nie wygrał od pięciu lat.
To był dramatyczny mecz, który z pewnością przejdzie do historii. Do dogrywki włocławianie doprowadzili w niesamowity sposób! W ostatniej minucie przegrywali już 82:86, na 20 sek., przed końcem 84:90...
Praktycznie przez całą pierwszą połowę Anwil prowadził. Momentami nawet 8 pkt. (20:12) i 10 pkt. (31:21, 33:23). Od początku mecz rozgrywał się w szybkim tempie, w którym - wydawało się - że lepiej czują się włocławianie.
Michał Nowakowski wyszedł w pierwszej piątce i tylko w pierwszej kwarcie zdobył 7 pkt., a w drugiej trafił jedną „trójkę”. Ale dobrą grę w ataku przypłacił trzema faulami i musiał usiąść na ławce rezerwowych. Grając jak zwykle z rezerwy Quinton Hosley był - o dziwo - skuteczny w ataku. Szybko zdobył 8 pkt., nie zawodząc również w obronie.
Ale Stelmet to bardzo doświadczony zespół, który - gdy tylko Anwil uzyskiwał większą przewagę - szybko ją zmniejszał. W decydujących momentach drugiej kwarty był już zdecydowanie górą. James Florence trafił dwa razy za 3 pkt., świetnie pod koszem grał Boris Savovic, wykorzystując idealne zasłony partnerów, punktował także Vladimir Dragicevic.
Od stanu 41:40, włocławianie nie zdobyli już punktów, a Stelmet 5 pkt. i było 45:41 do przerwy.
Świetnie drugą połowę rozpoczął znowu Nowakowski, punkty z przechwytu dołożył Kamil Łączyński i Anwil znowu wyszedł na prowadzenie 53:51. Nowakowski złapał jednak czwarty faul i wszedł za niego Paweł Leończyk. Ale Florence celnie rzucał za 3 pkt. Nawet przez ręce włocławskich obrońców.
Było jasne, że jeśli nie obudzi się lider Anwilu - Ivan Almeida - to może być bardzo ciężko o zwycięstwo. Było mu jednak bardzo ciężko. Nie dość, że był dobrze pilnowany, nie dość, że wybierał złe momenty do rzutów to widać było, że to w tym momencie nie czuł się dobrze. Pod koniec trzeciej kwarty zszedł z parkietu, a Stelmet wykorzystał szansę. Trafiał Przemysław Zamojski, dynamicznie na kosz wchodził niesamowity wczoraj Florence (64:57).
Nieoczekiwanie, rolę lidera przejął Hosley, specjalista od obrony, który zdobywał dwa tytuły MVP finałów ze... Stelmetem. Trafił nawet za 3 pkt., na parkiecie znów pojawił się Almeida, który od razu popisał się akcją 2+1 i ponownie Anwil wyszedł na prowadzenie (69:68).
Trener Milicic zdecydował się grać wysoką piątką: Almeida, Jaylin Airingotn, Jarosław Zyskowski, Jakub Wojciechowski i Hosley. Początkowo to przynosiło efekt, ale do momentu, gdy za „3” nie trafili Zamojski, Florence i Martynas Gecevicius, dwoma akcjami podkoszowymi popisał się Adam Hrycaniuk i Stelmet znowu uciekł (86:77).
Wydawało się, że już jest po meczu, a tymczasem dwoma akcjami popisał się Josip Sobin (82:86), Anwil znów wybronił piłkę, niecelnie rzucali za 3 pkt. Almeida i Nowakowski, ale piłkę zebrał Airington. Coż z tego, że nie trafił żadnego rzuty wolnego, trafił za to po walce pod koszem Dragicevic i było 88:82.
Do zakończenia meczu było tylko pół minuty i trzeba było jakiegoś szaleństwa, żeby Anwil doprowadził choć do dogrywki.
I takie szaleństwo było! Almeida dwa wolne, Airington trafił za „3” z faulem (Hrycaniuka), a potem wyrwali w ataku piłkę i Łączyński trafił w ostatniej chwili na remis 90:90!
W dogrywce szalał Łączyński, niestety w połowie dogrywki musiał opuścić parkiet. Ale prowadził wówczas 96:90 po rzutach Almeidy. Niestety, Stelmet miał Florenca. To on najpierw doprowadził do remisu (100:100), miał Dragicevicia, a Sobin, choć rewelacyjnie grał w dogrywce, nie trafił najważniejszego rzutu. Koszarek czterema wolnymi dał przewagę (107:104), a Hosley przestrzelił za 3 pkt.
Czwarty mecz w Zielonej Górze odbędzie się w piątek o 17.45 (Polsat Sport).
Sportowe Podsumowanie Weekendu - Olimpia Grudziądz w trudnej sytuacji.