Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy brexit musi nastąpić? Brytyjczycy powinni mieć możliwość ponownie wyrazić swoje zdanie [rozmowa]

Karina Obara
Karina Obara
Dr Małgorzata Kaczorowska: - Milion ludzi demonstrowało przeciw brexitowi w Londynie w sobotę 23 marca. Unia - a właściwie jej Trybunał Sprawiedliwości - stwierdził, że Zjednoczone Królestwo może odstąpić od art. 50. Ostatnio świetne wystąpienie w parlamencie brytyjskim miała Margaret Beckett z Partii Pracy, była minister spraw zagranicznych w rządzie Tony'ego Blaira, która powiedziała, że po 2,5 roku od referendum, wyborcy wiedzą o UE więcej, część z nich zmieniła zdanie
Dr Małgorzata Kaczorowska: - Milion ludzi demonstrowało przeciw brexitowi w Londynie w sobotę 23 marca. Unia - a właściwie jej Trybunał Sprawiedliwości - stwierdził, że Zjednoczone Królestwo może odstąpić od art. 50. Ostatnio świetne wystąpienie w parlamencie brytyjskim miała Margaret Beckett z Partii Pracy, była minister spraw zagranicznych w rządzie Tony'ego Blaira, która powiedziała, że po 2,5 roku od referendum, wyborcy wiedzą o UE więcej, część z nich zmieniła zdanie archiwum prywatne
Rozmowa z dr Małgorzatą Kaczorowską, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, czy brexit można cofnąć?

- Widziała pani film Brexit z Benedictem Cumberbatchem? W skrócie: brexit jest wynikiem ogromnej manipulacji z wykorzystaniem algorytmów. Spin doktor, aby nakłonić Brytyjczyków do brexitu, zalewał niezdecydowanych milionem maili. To przecież oszustwo, które stało się podstawą do decyzji o opuszczeniu Unii. I co?
Cała ta sprawa była szarżą brytyjskich polityków, przelicytowaną przez tamtejsze elity polityczne, głównie przez partię Konserwatywną i Davida Camerona, który chciał wymóc, poprzez referendum, na politykach UE ustępstwa wobec Wielkiej Brytanii. Referendum miało też zwolenników. Politycy konserwatywni czuli na swoich barkach oddech UKIP-u (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) i czuli się w obowiązku podjąć temat. Zwłaszcza że kryzys 2008 r. bardzo dotknął Wyspy i nastroje były fatalne. Film, o którym pani mówi dowodzi, że społeczeństwo w kampanii nie było dobrze poinformowane o skutkach wyjścia z Unii. Brexit jest więc kwestią ambicji polityków, za którą płacą wysoką cenę przede wszystkim sami Brytyjczycy, którzy nie wiedzą, jak teraz będzie. Paradoksem jest, że Theresa May, jeszcze w rządzie Camerona była wprawdzie eurosceptyczna, ale przeciwna występowaniu z UE, a stała się twarzą całego procesu wyjścia i towarzyszącemu mu zamieszania.

- Nie lepiej byłoby zrobić kolejne referendum, czego domagają się protestujący Brytyjczycy?
Tak, ale zwolennicy demokracji bezpośredniej wskazują, że naród już raz się wypowiedział 23 czerwca 2016 r. Mimo że wielu Brytyjczyków przyznaje, że byli źle poinformowani kierując się fałszywymi informacjami z gazet i mediów społecznościowych. Frustrację społeczeństwa powodowali politycy, strasząc choćby zalewem imigrantów. Teraz się okazuje, że przybysze nie są zagrożeniem, a trudno sobie wyobrazić potężną gospodarkę brytyjską bez ich podatków. Straty mogą być ogromne. Może się też spełnić scenariusz najczarniejszy - wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii bez porozumienia (tzw. twardy brexit). Wrócą taryfy celne, kontrole, pracownicy i podróżni nie będą mogli się swobodnie przemieszczać. Dziwi mnie więc pewne zdziwienie niektórych Brytyjczyków i liderki Partii Konserwatywnej, że Unia gra z nimi ostro. A przecież to właściwe dla Unii, która reprezentuje interesy wspólnoty państw, a nie tego państwa, które nie chciało w Unii pozostać.

- A czy Theresa May sobie nie radzi, czy jej trudna sytuacja byłaby równie trudna dla każdego premiera na jej miejscu?
Byłaby trudna dla każdego na jej miejscu, bo takich problemów jeszcze żaden premier nie przerabiał. W Wielkiej Brytanii referenda nie są formalnie wiążące parlament, ale politycy liczą się z nimi i ze zdaniem swoich wyborców (w ostatnim ok. 17,4 mln Brytyjczyków wypowiedziało się za brexitem). Theresa May wzięła na swoje barki wielki ciężar. Nie zapominajmy, że żadne z państw nie wystąpiło jeszcze z Unii. Wyznaczając sobie datę wyjścia, założyła na szyi pętlę, która zaciska się coraz bardziej, wraz z coraz trudniejszymi negocjacjami. 2,5 roku to w świadomości człowieka dość długa perspektywa, ale w negocjacjach, skomplikowanych i wielowymiarowych, wcale nie tak odległa. Proces negocjacji umowy wyjścia z UE jest pracochłonny. Przypomnijmy sobie, że samo przystępowanie do Unii państw też trwało często wiele lat. Theresa May nie przewidziała również silnego oporu w swojej partii. Wydaje się, że pojednanie konserwatystów, po zapowiedzi odejścia premier May, będzie wymagało od kolejnego lidera ogromnego wysiłku. Najbliższe dni i tygodnie zapowiadają się bardzo ciekawie w polityce brytyjskiej.

- O co konserwatystom tak naprawdę chodzi?
Nie podobają im się założenia umowy wyjściowej. Cześć z nich chce twardego brexitu, który byłby najgorszym scenariuszem. Część chciałaby innych warunków wyjścia, niż te wynegocjowane przez Theresę May, a z kolei inni nie są entuzjastami opuszczania UE (jak np. Lord Michael Heseltine).

- Co oznaczałby twardy brexit?
Dla Unii i Brytyjczyków chaos. Brak czasu przejściowego na ułożenie stosunków i relacji. Powróciłyby kontrole na każdym kroku, problemy w komunikacji i transporcie, również żywności. 29 marca Izba Gmin po raz trzeci odrzuciła umowę wynegocjowaną przez premier May. Rada Europejska 21 marca zgodziła na przedłużenie terminu wyjścia z UE do 22 maja pod warunkiem, że umowa o wystąpieniu, która została wynegocjowana, zostanie przyjęta przez Izbę Gmin. Jeśli w najbliższych dniach Królestwo nie zgodzi się wyjść z Unii na wynegocjowanych warunkach - a tak się stało 29 marca - wówczas ma czas do 12 kwietnia na podjęcie decyzji co dalej: czy wychodzi bez umowy, czy też prosi Unię o kolejne przedłużenie terminu realizacji brexitu. Unia Europejska na specjalnym szczycie będzie również decydować o swoich kolejnych ruchach. Wszystko może się zdarzyć.

- Również pozostanie w Unii?
To nie jest wykluczone. Milion ludzi demonstrowało przeciw brexitowi w Londynie w sobotę 23 marca. Unia - a właściwie jej Trybunał Sprawiedliwości - stwierdził, że Zjednoczone Królestwo może odstąpić od art. 50. Ostatnio świetne wystąpienie w parlamencie brytyjskim miała Margaret Beckett z Partii Pracy, była minister spraw zagranicznych w rządzie Tony'ego Blaira, która powiedziała, że po 2,5 roku od referendum, wyborcy wiedzą o UE więcej, część z nich zmieniła zdanie zaraz po referendum, a część po wynegocjowaniu przez Theresę May umowy rozwodowej z Unią. I mają do tego prawo. Wszyscy w tych nowych warunkach powinni mieć możliwość do ponownego wyrażenia swojego zdania. Sytuacja na Wyspach jest bardzo ciekawa i dynamiczna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska