Kujawsko-Pomorskie wypada w nim fatalnie. Wiedziałem, że nie jest dobrze, lecz nie sądziłem, że aż tak. Niemal w każdej kategorii - od zarobków po poziom bezrobocia - zajmujemy zaszczytne trzynaste, czternaste lub piętnaste miejsce. Minął jubileusz 10-lecia województwa i wszystko wróciło do codziennej szarzyzny.
Przypominam sobie jednak tysięczne tłumy protestujące przed Urzędem Rady Ministrów w 1998 roku, kiedy rząd planował "rozbiór" regionu między Gdańsk, Poznań i Łódź. Chcieliśmy żyć w swoim województwie i to się udało.
Politycy jednak i samorządowcy, zamiast tworzyć prężny ośrodek decyzyjny, zajęli się głównie sobą i dawnymi sporami. Myślę, że wczorajszy raport GUS powinien być impulsem do spotkania, zaraz po wakacjach, kujawsko-pomorskiej władzy. Zbyt często słyszę o "wielkim potencjale województwa", ale na tym się kończy. Wczorajszy raport GUS dowodzi, że rozwój dwumilionowego regionu polega głównie na dreptaniu w miejscu. Kryzys się przecież kiedyś skończy, a widać, że inne regiony radzą z nim sobie zdecydowanie lepiej.
Prawdopodobnie dlatego, że leci z nimi pilot.