Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego "Katarzynki" nie walczą o medale? Rozmowa z Elmedinem Omaniciem

Rozmawiał Joachim Przybył
Elmedin Omanic: - Gdybyśmy przeszli Gorzów, to na 70 procent awansowalibyśmy do finału
Elmedin Omanic: - Gdybyśmy przeszli Gorzów, to na 70 procent awansowalibyśmy do finału Lech Kamiński
- Z Gorzowem to był twardy bój, a nie zwykły mecz. Rywal był lepszy, bo miał więcej wojowników w składzie - mówi szkoleniowiec Energi Toruń.

- Czego zabrakło do pokonania AZS PWSZ Gorzów?
- W trzech meczach nie potrafiliśmy zatrzymać Samanthy Richards. Wystarczy porównać jej statystyki z osiągnięciami naszych rozgrywających, które łącznie zaliczyły 4 pkt i 1 asystę. Richards sama trafiała do kosza albo robiła przewagę i po swoich wejściach i oddawała piłkę na czystą pozycję. Wiele punktów innych koszykarek trzeba zapisać na jej konto. Mieliśmy przygotowane kilka opcji w obronie, żeby ją zatrzymać, ale nie było komu to zrealizować na parkiecie.

- Co się stało z Jeleną Maksimović w ćwierćfinałowych meczach?
- Nie potrafię odpowiedzieć. Nie grała kompletnie nic, zresztą tak jest od miesiąca. Być może nie ma już formy na koniec sezonu. To był dla niej trudny rok, lato spędziła w kadrze, praktycznie nie miała wolnego. To zresztą nie tylko jej problem, mamy jeden ze starszych zespołów w lidze. Przy tak intensywnym graniu to duży kłopot. Jednym z efektów były także kontuzje, chyba tylko Bortelova, Tłumak i Małaszewska nie miały poważniejszych urazów w trakcie rozgrywek.

- Pytałem o Maksimović, bo w trzech meczach przegraliśmy walkę na tablicach o 41 zbiórek!
- O zbiórkach nie decydują wyłącznie środkowe, ale także niskie zawodniczki, które mają nawyk skakania. U nas jest to Alicia Gladden, która zawsze skacze, nawet jak jest dziesięć metrów od kosza. W Gorzowie tak grają Skobel, Weaver, Żurowska, nasze środkowe łapią tylko to, co samo wpadnie im w ręce. Murphy ma także taki nawyk i mogłaby poprawić statystyki. Problem w tym, że ona treningi trafi 40 rzutów na 50 za trzy, a w meczu pudłuje z bliska, dlatego nie grała więcej minut. Jest kilka koszykarek w składzie, które świetnie spisują się tylko na treningach. Nie jest problem trafiać seriami, gdy się prowadzi 20 punktami. W starciu z zespołem klasy Gorzowa trzeba jednak brać odpowiedzialność przy remisie, a u nas nie było komu. Kończyło się potem średnimi 0/5 czy 1/7.

- Z tego wynika, że Energa musi mocno przebudować drużynę, żeby marzyć o wynikach?
- Wiele zrobiliśmy, także w tym sezonie. Przegraliśmy z AZS PWSZ, ale do awansu zabrakło nam przecież trzech punktów w pierwszym meczu, tak samo blisko byliśmy ćwierćfinału Pucharu Europy, awansowaliśmy do finału Pucharu Polski, rozgromiliśmy CCC Polkowice w lidze. Uważam, że gdybyśmy przeszli Gorzów, to na 70 procent awansowalibyśmy do finału. Zmiany jednak muszą być. Nie dlatego, że ta drużyna przegrała w ćwierćfinale, ale dlatego, że trochę się zestarzała i potrzebuje świeżej krwi. Niektóre koszykarki nie były w stanie trenować normalnym rytmem z powodu problemów zdrowotnych, a to zawsze wychodzi w kluczowych momentach rozgrywek.

- Sam Pan mówił, że drużyna jest silniejsza niż przed rokiem.
- To prawda. W ubiegłym roku mieliśmy jednak Egenti czy Fluker, które były wojowniczkami. Mieliśmy w sumie cztery koszykarki, które potrafiły podjąć walkę w każdych okolicznościach. Tak jak Żurowska powiedziała po trzecim meczu, że wygrały bój, bo to nie był zwykły mecz. W tym boju nasza drużyna sobie nie poradziła. Cały sezon mieliśmy problem z agresywnie grającymi przeciwnikami. Mamy mnóstwo doświadczenia, a nie potrafiliśmy tego wykorzystać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska