Byłam wręcz pewna, że po spektakularnym zwycięstwie w wyborach będzie dążyła do władzy absolutnej. Ale, że będzie to robić w takim tempie, dniem i nocą! Tego nie przewidziałam.
W niespełna 10 dni po pierwszym posiedzeniu Sejmu i czterech dniach od zaprzysiężenia rządu PiS bierze służby specjalne, Trybunał Stanu i zabiera się za Trybunał Konstytucyjny. W gabinecie Beaty Szydło obsadza dwóch naprędce ułaskawionych przez prezydenta niezbędnych PiS-owi fachowców - Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Nie wspomnę już o wypuszczonym z szafy tuż po wygranej Antonim Macierewiczu. Ledwo mości się na fotelu szefa obrony, a już zapowiada rychłe wznowienie prac przez komisję badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej i wymianę składu komisji badania wypadków lotniczych. Ogłasza, że „Wojsko Polskie wraca do Polski”. I w drugim dniu urzędowania - jako pierwszego - odstrzela rektora Akademii Obrony Narodowej Bogusława Packa.
A co z obietnicami PiS dla Polaków - zwiększenia kwoty wolnej od podatku, obniżenia wieku emerytalnego czy też sztandarowym 500 zł na dziecko? Czy również będzie spełniało je pracując w tak rekordowym tempie, dniem i nocą? Czy tak jak w przypadku ustawy o Trybunale Konstytucyjnym ścieżka legislacyjna - uchwalenie przez parlament i podpisanie przez prezydenta - potrwa zaledwie trzy dni? Jak zaznaczyła w weekend minister pracy Elżbieta Rafalska, rządowi zależy na szybkim uchwaleniu przepisów wspierających rodziny, ale przejdą one „szerokie konsultację społeczne” I dodała: „Myślę, że te prace mogą się zamknąć pod koniec pierwszego kwartału, na początku drugiego. Może 1 kwietnia”. Chyba PiS nie chce wówczas ogłosić, że 500 zł na dziecko było żartem primaaprillisowym...