Droga donikąd

     Kępa wiślana zwyczajowo była miejscem spacerów ciechocinian i kuracjuszy. Przed rokiem przedsiębiorstwo "Plebanka" sprzedało cały obszar - ok. 170 hektarów - prywatnemu właścicielowi, Polakowi z drugim, niemieckim obywatelstwem. Jakiś czas temu na drodze prowadzącej na Kępę
     pojawiły się szlabany
     Jak twierdzi nabywca, w ten sposób chce uchronić się przed złodziejami, którzy masowo wycinają mu drzewa i rozkradają prywatną własność.
     - Kupując ten teren, nie wiedziałem, że tyle przeszkód napotkam - opowiadał na poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej Wojciech Wituski , właściciel Kępy. - Mam teren, ale nie mam dróg, bo okazało się, że właścicielem części traktów jest miasto. Są to drogi donikąd, nie dochodzą bezpośrednio do brzegu Wisły. Chcę je odkupić, żeby móc rozwinąć działalność agroturystyczną, sprowadzić tu żubra, którego już kupiłem w Białowieży, a także rozmnożyć daniele i jelenie - _deklarował W. Wituski.
     Okazało się jednak, że szlabany właściciel postawił nielegalnie.
     - _Szlaban stoi w obszarze rzeki Wisły, należącym do Zarządu Dróg Wodnych - _tłumaczy Józef Kołowrocki, kierownik referatu ochrony środowiska i gospodarki terenami w ciechocińskim magistracie. - Poza tym prawo wodne stanowi, że dojazd do rzeki musi być udostępniony. W ramach rekompensaty gmina płaci wtedy odszkodowanie. W magistracie twierdzą też, że wszystkie drogi na Kępie - ok. 4 ha,
     są własnością miasta
     W ub.r. przygotowano propozycję dla właściciela Kępy. W zamian za udostępnienie dla spacerowiczów i wędkarzy dojścia do Wisły, miasto chciało oddać mu drogi.
     - _Nie odpowiedział pan na nasze pismo. Proponuję w końcu spotkać się z radnymi i wspólnie znaleźć rozwiązanie - zaproponował radny Wiesław Strzyżewski .
     Kiedy dojdzie do rozmów - na razie nie wiadomo. Póki co, właściciel Kępy twierdzi, że postawi kolejny szlaban, jeśli złodzieje nie przestaną go nękać.