Dla Lewandowskiego był to czwarty mecz przeciwko Dumie Katalonii wszystkie w barwach Bayernu. Dwa z trzech poprzednich przypadły na półfinał w 2015 roku, a jeden był ćwierćfinałem z zeszłego roku, gdy ówczesny zespół Hansi Flicka wygrał 8:2. Polak zdobył w tych spotkaniach dwie bramki i dołożył asystę.
Mimo gry na wyjeździe mistrzowie Niemiec byli całkiem wyraźnym faworytem bukmacherów. W tym sezonie wygrali wszystkie z pięciu rozegranych spotkań, w tym Superpuchar Niemiec. Barcelona również nie przegrała meczu, ale zdążył zgubić punkty. Dodatkowo Ronald Koeman ma mały szpital, bo wciąż nie może liczyć na Sergio Aguero, Ousmana Dembele, Ansu Fatiego i Martina Braithwaita, a nie dawno klub opuścił Antoine Griezmann.
We wtorek braki ofensywne były aż nadto widoczne. Barcelona oddała tylko 5 strzałów, w tym żadnego celnego. Bayern był bardziej zdecydowany i precyzyjny w swoich atakach, ale na gola musiał czekać do 36. minuty i odrobiny szczęścia. Thomas Muller uderzył z 20 metrów, jego strzał odbił się od Erica Garcii, zmylił Marca Andre ter Stegena i piłka wpadła do siatki.
W drugiej połowie do głosu doszedł Lewandowski. Polak strzelił bramkę w 18 kolejnych meczach Bayernu i nie inaczej było we wtorek. W 56 minucie Jamal Musiala próbował swoich szans z dystansu - piłka odbiła się od słupka, wróciła w pole karne i została wepchnięta do bramki przez napastnika Bayernu. W 85. minucie Lewandowski dołożył kolejne trafienie i ponownie słupek był jego przyjacielem. Tym razem Polak przyjął piłkę, minął leżącego na ziemi defensora i mocnym strzałem ustalił wynik meczu na 3:0.
W drugim meczu grupy E Benfica bezbramkowo zremisowała z Dynamem Kijów.
