https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziki rozryły nam Myślęcinek

(ast)
Oto efekty "pracy” dzików w Myślęcinku.
Oto efekty "pracy” dzików w Myślęcinku. Jarosław Pruss
Straty spowodowane przez zwierzęta zarządca leśnego parku szacuje już na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Miasto nie może pomóc finansowo w odławianiu dzików, bo to Myślęcinek nadzoruje teren.

Ostatnio zryły pas zieleni wzdłuż ulicy Gdańskiej. Wybrały odcinek przez który przechodzi rura ciepłownicza. Ziemia w tym miejscu jest bardziej miękka, więc dzikom było łatwiej ryć.

- Nie dość, że widok do estetycznych nie należy, to zwierzęta niszczą nam trawniki, pole golfowe, a nawet ogrodzenia - mówi Sandra Federowicz, rzeczniczka Myślęcinka. - Szacujemy, że wyrządziły już straty sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych - dodaje.

Karol Dąbrowski, kierownik Ogrodu Botanicznego w Myślęcinku opowiada, że problem z dzikami zaczął się około pięciu lat temu. - Wtedy zaczęły coraz bardziej odważnie penetrować nasze tereny - mówi. - Szczególnie upodobały sobie właśnie ogród botaniczny, pole golfowe czy Różopole. Najwyraźniej poczuły się u nas bezpieczne - dodaje Dąbrowski.

Przeczytaj również: W Toruniu dziki sieją strach, Bydgoszcz się ich pozbyła

- Szkody poczynione przez dziki są trudne do naprawienia. Zniszczonych przez zwierzęta trawników nie można kosić, trzeba je poddać renowacji - wyjaśnia Dąbrowski. - Niszczą też młodniki oraz stuletnią buczynę.

Myślęcinek zwrócił się jakiś czas temu o pomoc do miasta. Opcje były dwie: dziki można wyłapać albo część odstrzelić. - Ten pierwszy zabieg jest dość kosztowny, nie stać byłoby nas na jego sfinansowanie - wyjaśnia Karol Dąbrowski.

- Miasto wywozi dziki z tylko z terenów miasta, które nie mają innego zarządcy. Obszar parku zaś takim nie jest - mówi Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego.

Zobacz też: Władze Torunia szukają łowcy dzików

Park dostał dwa lata temu zgodę na odstrzał kilku dzików. W 2011 roku myśliwi odstrzelili 3 osobniki, w ubiegłym roku 2 sztuki. Jak się okazuje, na niewiele to się zdało. - Dziki to zwierzęta, które często się przemieszczają, więc w miejsce odstrzelonych pojawiły się następne - mówi Dąbrowski. W dodatku zgoda na odstrzał dotyczyła tylko zamkniętego terenu ogrodu botanicznego, przy zachowaniu wszystkich środków bezpieczeństwa. Co z pozostałymi dzikami? - Od jednego z nadleśniczych dowiedziałem się, że teren Myślęcinka jest wyłączony z łowiectwa. Przede wszystkim chodzi o kwestie bezpieczeństwa, bo przecież nasz park odwiedza wielu gości - wyjaśnia Karol Dąbrowski.

Za każdym razem na odstrzał musi się zgodzić Polski Związek Łowiecki. - Skierowałem więc kolejne pismo, czy odstrzał będzie możliwy w innych okolicznościach, na przykład poza sezonem - mówi Dąbrowski.

Na razie myślęciński park radzi sobie w inny sposób. - Wzmocnimy ogrodzenia pola golfowego i parku botanicznego, tak by zwierzęta nie mogły ich sforsować. Myślimy też o zainstalowaniu tzw. elektrycznych pastuchów. Oczywiście, umieścimy tabliczki ostrzegające przed niebezpieczeństwem - dodaje Karol Dąbrowski.

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
stantrzc
Zamiast zacząć od naprawy i wzmocnienia ogrodzenia, to dopiero teraz poszli po rozum do głowy...
w
wrrrr
Co za baranie głowy. Odstrzał, jako najlepsze-najprostsze rozwiązanie - ręce opadają. Po cholere utrzymywać ten "park", a właściwie osoby nim "zarządzające".
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska