Ostatnio zryły pas zieleni wzdłuż ulicy Gdańskiej. Wybrały odcinek przez który przechodzi rura ciepłownicza. Ziemia w tym miejscu jest bardziej miękka, więc dzikom było łatwiej ryć.
- Nie dość, że widok do estetycznych nie należy, to zwierzęta niszczą nam trawniki, pole golfowe, a nawet ogrodzenia - mówi Sandra Federowicz, rzeczniczka Myślęcinka. - Szacujemy, że wyrządziły już straty sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych - dodaje.
Karol Dąbrowski, kierownik Ogrodu Botanicznego w Myślęcinku opowiada, że problem z dzikami zaczął się około pięciu lat temu. - Wtedy zaczęły coraz bardziej odważnie penetrować nasze tereny - mówi. - Szczególnie upodobały sobie właśnie ogród botaniczny, pole golfowe czy Różopole. Najwyraźniej poczuły się u nas bezpieczne - dodaje Dąbrowski.
Przeczytaj również: W Toruniu dziki sieją strach, Bydgoszcz się ich pozbyła
- Szkody poczynione przez dziki są trudne do naprawienia. Zniszczonych przez zwierzęta trawników nie można kosić, trzeba je poddać renowacji - wyjaśnia Dąbrowski. - Niszczą też młodniki oraz stuletnią buczynę.
Myślęcinek zwrócił się jakiś czas temu o pomoc do miasta. Opcje były dwie: dziki można wyłapać albo część odstrzelić. - Ten pierwszy zabieg jest dość kosztowny, nie stać byłoby nas na jego sfinansowanie - wyjaśnia Karol Dąbrowski.
- Miasto wywozi dziki z tylko z terenów miasta, które nie mają innego zarządcy. Obszar parku zaś takim nie jest - mówi Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego.
Zobacz też: Władze Torunia szukają łowcy dzików
Park dostał dwa lata temu zgodę na odstrzał kilku dzików. W 2011 roku myśliwi odstrzelili 3 osobniki, w ubiegłym roku 2 sztuki. Jak się okazuje, na niewiele to się zdało. - Dziki to zwierzęta, które często się przemieszczają, więc w miejsce odstrzelonych pojawiły się następne - mówi Dąbrowski. W dodatku zgoda na odstrzał dotyczyła tylko zamkniętego terenu ogrodu botanicznego, przy zachowaniu wszystkich środków bezpieczeństwa. Co z pozostałymi dzikami? - Od jednego z nadleśniczych dowiedziałem się, że teren Myślęcinka jest wyłączony z łowiectwa. Przede wszystkim chodzi o kwestie bezpieczeństwa, bo przecież nasz park odwiedza wielu gości - wyjaśnia Karol Dąbrowski.
Za każdym razem na odstrzał musi się zgodzić Polski Związek Łowiecki. - Skierowałem więc kolejne pismo, czy odstrzał będzie możliwy w innych okolicznościach, na przykład poza sezonem - mówi Dąbrowski.
Na razie myślęciński park radzi sobie w inny sposób. - Wzmocnimy ogrodzenia pola golfowego i parku botanicznego, tak by zwierzęta nie mogły ich sforsować. Myślimy też o zainstalowaniu tzw. elektrycznych pastuchów. Oczywiście, umieścimy tabliczki ostrzegające przed niebezpieczeństwem - dodaje Karol Dąbrowski.
Czytaj e-wydanie »