- Boję się, że rynek nieruchomości wybuchnie i mieszkania mocno stracą na wartości. Nie wiem, co wtedy zrobię - mówi Katarzyna Nawrocka z Torunia.
Gdy w 2006 roku brała kredyt na mieszkanie (119 tys. zł na 20 lat), za franka płaciła ok. 2,50 zł, a miesięczna rata kredytu oscylowała w okolicach 650 zł. Dziś podskoczyła do ponad tysiąca złotych!
"Ostateczna ostateczność"
Panika na światowych rynkach i nierozważne zachowania polityków sprawiają, że to, co jeszcze niedawno wydawało się nierealne, staje się rzeczywistością. A giełdowi gracze lokują kapitał we franku szwajcarskim, złocie i japońskim jenie, które dziś mają gwarantować stabilne inwestycje. Bo euro i dolar przestały być takim gwarantem.
Jak ta sytuacja wpływa na polskich konsumentów i przedsiębiorców?
Przeczytaj: Frank już po 4zł!
- Sytuacja kredytobiorców, zadłużonych we frankach, z pewnością nie jest wesoła. A wiem co mówię, bo sam do nich należę - komentuje Bernard Waszczyk, analityk Open Finance. - Sprzedaż mieszkania powinna być jednak rozważana w "ostatecznej ostateczności". Każdy przypadek jest inny, wszystko bowiem zależy od kursu franka, po jakim zaciągany był kredyt.
Waszczyk dodaje, że można jednak założyć, iż większość osób, które w ciągu ostatnich trzech, czterech lat kupiły mieszkanie, pożyczając na sto procent jego wartości, nie uzyskałyby obecnie z jego sprzedaży kwoty wystarczającej do spłaty całości kredytu.
- Ceny mieszkań w tym czasie spadły o przeciętnie kilkanaście procent, zaś kurs wzrósł o 50 proc. W ekstremalnej sytuacji, jeśli ktoś załapał się na sam dołek franka przy około 2 zł, obecnie ze sprzedaży mieszkania mógłby uzyskać kwotę, która wystarczyłaby na spłacenie zaledwie połowy kredytu - podsumowuje ekspert.
Przeczytaj: Andrzej Sadowski: - Obama zepsuł dolara
Jego zdaniem, sytuacja jest patowa i niewiele można zrobić. - Co najwyżej postarać się, aby więcej zarabiać. Trzeba po prostu zacisnąć zęby i dalej płacić. Jeśli wysokość rat zaczyna być problemem, w pierwszej kolejności trzeba udać się do banku, żeby wynegocjować jakiś sposób na ich obniżenie. Na przykład przez wydłużenie okresu spłaty - doradza analityk.
Frank a sprawa polska
Co zawirowania oznaczają dla osób, która za kilka lat przejdą na emeryturę? Czy Otwarte Fundusze Emerytalne się odbiją?
Ekonomista Ireneusz Jabłoński nie pozostawia złudzeń: - Sama konstrukcja systemu OFE, oparta na funduszach kapitałowych, nie daje szans na godziwą emeryturę. Dużych pieniędzy z tego nie będzie, niezależnie od tego, czy sytuacja na rynku się unormuje - mówi ekspert z Centrum im. Adama Smitha. - Ameryka i Europa zbudowały swoje bogactwo na pracy, przedsiębiorczości, wytwarzaniu dóbr, a nie spekulacjach. Musimy wrócić do tego dawnego modelu.
Koniec świata spekulacji
Co więc nas czeka w ciągu najbliższych miesięcy? - Należy spodziewać się spadku dynamiki konsumpcji. Na razie niewielkiego, bo kupujący przyglądają się zmianom swojej sytuacji - zagrożeniom dla zatrudnienia i dochodów - uważa dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. Jej zdaniem, należy również spodziewać się większych problemów z regulowaniem należności przez przedsiębiorstwa, szczególnie w grupie firm mniejszych.
